Jak jednak przyznają dziennikarze, budowy gazociągu to nie zatrzyma. Rosyjskie dzienniki powołują się na wypowiedź szefa austriackiego koncernu OMV, Rainera Seele, który przyznał, że kwestia zdobywania środków finansowych nie przebiega, jak zaplanowano. OMV to jeden z europejskich koncernów uczestniczących w projekcie budowy tej magistrali wspólnie z rosyjskim Gazpromem.

Jak się wydaje, będziemy musieli zrewidować w Nord Stream 2 sytuację dotyczącą finansowania, ale pozostają w mocy zobowiązania doprowadzenia projektu do końca. Zakładam, że części finansowania wynoszącej 70 proc. nie zdołamy, jak się wydaje, zrealizować w takim rozmiarze - powiedział Seele. Zdaniem dziennika, jest to oficjalne potwierdzenie negatywnego wpływu sankcji wprowadzonych przez USA.

Gazociąg Nord Stream 2 ma osiągnąć długość 1224 km i służyć do przesyłu 55 mld m3 gazu rocznie z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Jeśli połączymy pojemność obu północnych nitek gazociągu (Nord Stream 1 i Nord Stream 2), otrzymamy 110 mld m3 gazu - to prawie siedem razy więcej niż wyniosło zapotrzebowanie na gaz w naszym kraju w roku ubiegłym.

Koszt budowy rurociągu to około 9,5 mld EUR - aż 70% planowano pokryć w ramach finansowania projektowego. Wśród kredytodawców rozpatrywane były także banki europejskie, jednak sankcje amerykańskie nie pozwalają mieć pewności co do ich udziału w projekcie.

Według Seelego, konieczne będzie przeniesienie cieżaru kosztów na uczestniczące w projekcie firmy europejskie i Gazprom, lub znalezienie środków w budżetach rosyjskich bądż azjatyckich. 

"Wiedomosti" przekazują, że władze Gazpromu są przekonane, iż projekt zostanie ukończony w terminie bez względu na dalszy rozwój wydarzeń. 

Przeczytaj także: Ponad 73 mln zł dofinansowania na kolejny gazociąg