Przez zaledwie półtora miesiąca Moskwa uzgodniła z państwami Europy Południowej i Środkowej budowę nowego gazociągu tranzytowego, który będzie transportować gaz pompowany z Rosji rurą South Stream przez Morze Czarne. W styczniu umowy o budowie lądowego przedłużenia podmorskiej rury Rosja podpisała z rządami Bułgarii i Serbii. Wczoraj w Moskwie umowę o przedłużeniu South Stream podpisał z Rosją rząd Węgier kierowany przez socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsánya.

Decyzja wywołała zaskoczenie w Budapeszcie, bo wcześniej tamtejsze władze milczały o rosyjskiej inwestycji. Na dodatek South Stream to konkurent planowanego od lat gazociągu Nabucco, który przez Turcję i Bałkany ma dostarczać do Europy Środkowej gaz z Bliskiego Wschodu i znad Morza Kaspijskiego. Nabucco jest popierane przez UE i USA, ponieważ miało zmniejszyć zależność Europy od Gazpromu. Kluczowy odcinek tego gazociągu w Europie Środkowej miał przechodzić przez Węgry, dlatego analitycy rynku energetycznego uważali, że Rosja będzie miała najwięcej problemów z przepchnięciem swojej inwestycji właśnie przez należące do Unii Węgry, tym bardziej że już w zeszłym roku zaprzyjaźniony z Putinem Gyurcsány był krytykowany w UE za blokowanie Nabucco.