Z wypowiedzi przedstawicieli obu firm wynika, że wystąpią w tzw. 20. rundzie koncesyjnej. To rodzaj przetargu organizowanego przez norweski rząd na sprzedaż udziałów w różnych koncesjach paliwowych. Przedstawiciele Lotosu sugerują, że interesuje ich obszar Morza Norweskiego i Morza Barentsa, PGNiG – Morza Norweskiego. Nie wiadomo jednak, czy spółki wystąpią razem czy też osobno.

To pierwsze potencjalne pole współpracy obu firm. Drugim jest energetyka. Z wypowiedzi Pawła Olechnowicza wynika, że w 2012-2013 r. pomorskiej rafinerii zacznie brakować prądu. Ma jednak w zanadrzu na Bałtyku złoża gazu. W domyśle w ich zagospodarowaniu pomogłoby PGNiG. To miałoby sens – tym bardziej, że gazowy gigant sugerował, że chciałby stać się przedsiębiorstwem multienergetycznym.

Sam Lotos zamierza przeznaczyć na projekty wydobywcze 5 mld zł do 2012 r. Skąd weźmie pieniądze, skoro realizuje kosztowny program modernizacji gdańskiej rafinerii? Szansą jest zależny Petrobaltic. Przedstawiciele Lotosu ujawnili, że spółka ma 500 mln zł oszczędności. Co roku zarabia na czysto minimum 150 mln zł. Poza tym jego aktywa nie są obciążone hipotekę i tu jest szansa na pozyskanie kredytów. Wreszcie są jeszcze niewycenione koncesje na Bałtyku. Jeśli badania potwierdzą występowanie ropy, banki będą chętniej finansować jej poszukiwania i wydobycie.