Te zamiary budzą opór związków zawodowych w Niemczech, a w koncernie, który zatrudnia 295 tys. osób. Wszystkie niemieckie zakłady Volkswagena są dotknięte tą sytuacją. Żaden z nich nie jest bezpieczny – powiedziała przewodnicząca rady zakładowej Daniela Cavallo, cytowana przez CNN. Dodała, że ​​Volkswagen planuje przenieść część produkcji za granicę lub zlecić ją innym firmom. Największa grupa przemysłowa planuje rozpocząć wyprzedaż w swoim kraju ojczystym – stwierdziła.

Volkswagen od tygodni prowadzi negocjacje ze związkami zawodowymi w sprawie planów obniżenia kosztów i restrukturyzacji działalności biznesowej. Poza chęcią zamykania zakładów i drastycznej redukcji zatrudnienia zamierza też obniżyć wynagrodzenia o 10%. Thorsten Groeger, główny negocjator jednego z najpotężniejszych związków zawodowych w Niemczech, IG Metall, zaznaczył, że jeśli Volkswagen potwierdzi swoją dystopijną ścieżkę, zarząd musi spodziewać się odpowiednich konsekwencji z naszej strony. Wkrótce może dojść do strajków.

Volkswagen mierzy się z rosnącą konkurencją w Chinach i spowolnieniem sprzedaży gdzie indziej. W Europie sprzedaje rocznie o 500 tys. pojazdów mniej w porównaniu do poziomów sprzed pandemii. To zdolności produkcyjne dwóch zakładów. Niemieckie fabryki są niewydajne, a ich koszty są o 25–50% wyższe od zakładanych w budżecie. Część z nich jest dwa razy droższa w porównaniu z konkurencją.

Firma zapowiedziała, że będzie dążyć do rozwiązania umowy o ochronie zatrudnienia ze związkami zawodowymi (obowiązuje od 1994 r.). W środę, 30 października, ma przedstawić konkrety.

Przeczytaj także: Rakiety dla wyrzutni HOMAR-K będą produkowane w Polsce