Jednym z problemów prawnych, z którym trzeba będzie się uporać, jest zakaz wydobywania kopalin obowiązujący na terenie większości rezerwatów, parków narodowych czy obszarów chronionych w naszym kraju. Dotyczy to również przypadków, gdy odwiert znajduje się poza terenem chronionym, a gaz jest pozyskiwany z chronionego terenu, ale np. kilka kilometrów pod ziemią. Kolejne kłopoty dotyczą uzgadniania inwestycji np. z chronionymi unijnymi regulacjami obszarami Natura 2000.

Ogromnym problemem będzie wydawanie decyzji ekologicznych przez gminy. Często są one bardzo małe i nie dysponują fachowym personelem. A strach przed nowinką, jaką jest gaz  z łupków, może okazać się zbyt wielki i przez to wstrzymać wydanie zgody oraz rozpoczęcie odwiertów na lata.
Inny problem będzie wynikać z planów zagospodarowania przestrzennego. Część gmin już je ma zatwierdzone i nie przewiduje odwiertów, nowych dróg czy wielkich zbiorników na ścieki po płukaniu złóż gazu. Tymczasem procedura zmian i zatwierdzania nowych planów może również trwać latami.

Eksperci są zdania, że koniecznie trzeba zmienić obowiązujące obecnie przepisy. Przede wszystkim trzeba zadbać o kwestie związane z wywłaszczaniem i dzierżawieniem nieruchomości. Ponadto trzeba pomyśleć o zmianie prawa wodnego oraz geologicznego i górniczego. Obecnie żadne z nich nie reguluje procesu wydobywania gazu z łupków, czyli wtłaczania wody z chemikaliami pod ziemię.
Jak uważają specjaliści, zmiany tak dużej liczby przepisów najlepiej dokonać za pomocą jednej specustawy. Podobnie było w przypadku autostrad czy ostatnio elektrowni atomowych.

Na razie Ministerstwo Środowiska ostrożnie wypowiada się na temat ewentualnych zmian w prawie regulującym wydobycie gazu z łupków. "To, czy zmiany w prawie (…) będą wymagane, będziemy w stanie ocenić, kiedy merytorycznie, a nie emocjonalnie ocenimy wpływ tych prac na środowisko" – powiedział wiceminister środowiska Jacek Jezierski.