Do wstrząsu w kopalni doszło w nocy (z 22 na 23 listopada br.), gdy w zagrożonym rejonie, 665 m pod ziemią i około 25 m przed frontem ściany wydobywczej, prace konserwacyjne wykonywało 30 górników. Wszyscy wydostali się na powierzchnię o własnych siłach, ale dziewięciu z nich zgłosiło w kopalnianym punkcie ambulatoryjnym urazy komunikacyjne (stłuczenia, zwichnięcia i otarcia).

Jakie szkody w podziemnych wyrobiskach spowodował wstrząs? Odpowiedź na to pytanie ma dać wizja lokalna, która zostanie przeprowadzona jeszcze w tym tygodniu, o ile pozwolą na to warunki bezpieczeństwa (m.in. zmaleje ryzyko wstrząsu wtórnego). Jeżeli podczas wizji stwierdzone zostaną skutki kwalifikowane (deformacje lub inne uszkodzenia w wyrobiskach), wstrząs zostanie zakwalifikowany jako tąpnięcie.

Wstrząs w Mysłowicach był naturalnym zjawiskiem. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, w skali roku podobnych zdarzeń w polskich kopalniach notuje się nawet kilkaset. Ich źródłem jest zwykle odprężenie górotworu wskutek eksploatacji węgla. Większość nie stanowi zagrożenia ani dla górników, ani mieszkańców pobliskich terenów (choć często jest przez nich odczuwalna), ale w niektórych przypadkach siła wstrząsów jest tak wysoka, że dochodzi do tragedii. Do ostatniej doszło pod koniec listopada ub.r. w kopalni Rudna w Polkowicach, gdzie w wyniku wstrząsu naturalnego zginęło ośmiu górników.

Przeczytaj także: Wstrząsy w katowickiej kopalni Murcki-Staszic