Cieszę się, że parlamentarzyści dostrzegli nieprawidłowości w regulacjach prawnych dotyczących energetyki i uchwaloną nowelizacją naprawiono to, co już dawno trzeba było zmienić. Przyjęte rozwiązania są korzystne, umożliwią zwiększenie poziomu inwestycji - z korzyścią dla akcjonariuszy. Także nasi klienci mogą być spokojni, te regulacje prawne nie będą miały wpływu na cenę, zatem nie powinni odczuć jakichkolwiek skutków w postaci wyższych rachunków za energię  – mówi prezes Zarządu Energa SA, Daniel Obajtek.

Na przyjętą przez Sejm nowelizację ustawy o odnawialnych źródłach energii trzeba przede wszystkim patrzeć jako na rozwiązanie systemowe, dotyczącego mechanizmu wsparcia dla wytwórców energii odnawialnej opartego na "zielonych certyfikatach". Przyjęte rozwiązanie Energa ocenia pozytywnie. Stanowi ono krok w kierunku uporządkowania sytuacji na rynku „zielonych certyfikatów”. Co istotne, uwzględnia ono interesy odbiorców energii elektrycznej. To oni, w ostatecznym rozrachunku, ponoszą koszty systemu wsparcia dla energii odnawialnej. Także nasi klienci mogą być spokojni, te regulacje prawne uwzględniają bowiem ich interesy – czytamy w komunikacie spółki.

Nie podzielamy obaw, że po nowelizacji nasza spółka, sprzedająca energię, będzie realizować obowiązek umorzeniowy przez obniżoną ustawowo opłatę zastępczą, a nie poprzez umarzanie zielonych certyfikatów. Formułowane zagrożenie jest irracjonalne. Przecież, umorzenie certyfikatów (PM) to nie tylko oszczędność rzędu 25% wartości (w stosunku do opłaty zastępczej), ale także zmniejszenie wartości akcyzy o 20 zł, za każde umorzone PM. Przy obecnej cenie 33 zł/MWh za PM, umorzenie da więc oszczędność rzędu 28 zł/MWh (w stosunku do opłaty zastępczej). Zatem, która spółka obrotu pozwoli sobie na taką rozrzutność? Na pewno nie Energa – mówi Jarosław Dybowski, prezes Energa Obrót SA.

Przeczytaj również: "Nowelizacja ustawy o OZE przyjęta przez Sejm"