Francja ma drugą co do wielkości flotę reaktorów jądrowych zaraz po USA, ale szereg problemów technicznych, w połączeniu z problemami w budowie reaktorów, zepsuło wizerunek EDF jako lidera w dziedzinie technologii jądrowej. Mieszkańcy terenów znajdujących się w sąsiedztwie elektrowni (Urząd ds. Bezpieczeństwa jądrowego ASN ogłosił w czerwcu br. przedłużenie promienia bezpieczeństwa do 20 km od każdej elektrowni, w porównaniu z 10 km ustawionymi w 2016 r.) nieufnie podchodzą do zapewnień, że nikomu nic nie grozi.

Jak wygląda sytuacja elektrowni atomowych we Francji?

Problemy zauważono, obserwując pracę sześciu reaktorów: w elektrowniach Blayais, Bugey, Fessenheim, Dampierre-en-Burly i Paluel. 18 września okazało się, że reaktor jądrowy w palenisku Flamanville w Normandii musiał zostać wyłączony z powodu wykrycia śladów korozji w systemach rezerwowych.

Na tym etapie instrukcji technicznej dotyczącej tych komponentów, EDF uważa, że ​​zauważone rozbieżności nie podważają przydatności sprzętu do serwisu i nie wymagają natychmiastowej naprawy – oświadczyło EDF. 

Mimo to, postanowiono rozdać tabletki z jodem ponad 2 mln obywateli.

Francja, spośród wszystkich państw na świecie, jest najbardziej zależna od energii jądrowej. Obecnie pracuje nad ograniczeniem tego uzależnienia. Do 2028 r. chce podwoić produkcję energii ze źródeł odnawialnych (OZE). Zgodnie z planami, będzie pozyskiwać około 35 GW mocy z elektrowni wiatrowych, a ponad 44 GW z fotowoltaiki. Energetyka wodna ma przynosić zaledwie 27 GW.

Przeczytaj także: Największe elektrownie atomowe na świecie