Dodaje następnie, powołując się na przedstawicieli Polski, że niedawno Rosja zaczęła pokrywać braki dostarczając dodatkowe 5 mln metrów sześciennych gazu dziennie, ale obwarowała to pewnymi warunkami.

Jak pisze "FT", Rosja miała zażądać renegocjacji porozumienia z 1993 roku między obu krajami, co może zaowocować m.in. wyższymi stawkami.
Taka sytuacja "wzmaga niepokój wśród przywódców Unii Europejskiej w związku z przeciągającymi się nieprawidłowościami w rosyjsko-ukraińskim handlu gazem, a także ożywia obawy, że spór handlowy może ponownie przerodzić się w ostry kryzys na tle dostaw" - zaznacza gazeta.

Dlatego właśnie Komisja Europejska chce rozszerzyć swoją misję obserwacyjną w Rosji i na Ukrainie rozpoczętą w samym apogeum kryzysu, pomimo kosztów ponoszonych przez UE i firmy, których personel uczestniczy w przedsięwzięciu. Obserwatorzy mają pozostać w stacjach pomiarowych i rozdzielniach gazu "w dającej się przewidzieć przyszłości", choć ich liczba może zostać zmniejszona.

"FT" wyjaśnia, że niedostatki surowca wydają się być spowodowane przerwami w dostawach realizowanych przez pośrednika, firmę RosUkrEnergo (RUE), która została w zeszłym miesiącu wyeliminowana z rosyjsko-ukraińskiego handlu gazem. Oznacza to zawieszenie kontraktów RUE, przez przerwanie dostaw 25 milionów metrów sześciennych gazu dziennie.