W niemal miesiąc po podpisaniu rosyjsko-ukraińskiej umowy regulującej spór gazowy Polska w dalszym ciągu zmaga się z niedostatkami surowca importowanego z Rosji, co wywołuje niepokój w całej Unii Europejskiej - pisze w poniedziałek Financial Times. Polska przez kilka tygodni otrzymywała tylko połowę rosyjskiego gazu dostarczanego przez terytorium Ukrainy. Niedostatek 7 milionów metrów sześciennych dziennie oznacza niemal jedną trzecią całego importu gazu z Rosji - przypomina londyński dziennik.
Dodaje następnie, powołując się na przedstawicieli Polski, że niedawno Rosja zaczęła pokrywać braki dostarczając dodatkowe 5 mln metrów sześciennych gazu dziennie, ale obwarowała to pewnymi warunkami.
Jak pisze "FT", Rosja miała zażądać renegocjacji porozumienia z 1993 roku między obu krajami, co może zaowocować m.in. wyższymi stawkami.
Taka sytuacja "wzmaga niepokój wśród przywódców Unii Europejskiej w związku z przeciągającymi się nieprawidłowościami w rosyjsko-ukraińskim handlu gazem, a także ożywia obawy, że spór handlowy może ponownie przerodzić się w ostry kryzys na tle dostaw" - zaznacza gazeta.
Dlatego właśnie Komisja Europejska chce rozszerzyć swoją misję obserwacyjną w Rosji i na Ukrainie rozpoczętą w samym apogeum kryzysu, pomimo kosztów ponoszonych przez UE i firmy, których personel uczestniczy w przedsięwzięciu. Obserwatorzy mają pozostać w stacjach pomiarowych i rozdzielniach gazu "w dającej się przewidzieć przyszłości", choć ich liczba może zostać zmniejszona.
"FT" wyjaśnia, że niedostatki surowca wydają się być spowodowane przerwami w dostawach realizowanych przez pośrednika, firmę RosUkrEnergo (RUE), która została w zeszłym miesiącu wyeliminowana z rosyjsko-ukraińskiego handlu gazem. Oznacza to zawieszenie kontraktów RUE, przez przerwanie dostaw 25 milionów metrów sześciennych gazu dziennie.
Jak pisze "FT", Rosja miała zażądać renegocjacji porozumienia z 1993 roku między obu krajami, co może zaowocować m.in. wyższymi stawkami.
Taka sytuacja "wzmaga niepokój wśród przywódców Unii Europejskiej w związku z przeciągającymi się nieprawidłowościami w rosyjsko-ukraińskim handlu gazem, a także ożywia obawy, że spór handlowy może ponownie przerodzić się w ostry kryzys na tle dostaw" - zaznacza gazeta.
Dlatego właśnie Komisja Europejska chce rozszerzyć swoją misję obserwacyjną w Rosji i na Ukrainie rozpoczętą w samym apogeum kryzysu, pomimo kosztów ponoszonych przez UE i firmy, których personel uczestniczy w przedsięwzięciu. Obserwatorzy mają pozostać w stacjach pomiarowych i rozdzielniach gazu "w dającej się przewidzieć przyszłości", choć ich liczba może zostać zmniejszona.
"FT" wyjaśnia, że niedostatki surowca wydają się być spowodowane przerwami w dostawach realizowanych przez pośrednika, firmę RosUkrEnergo (RUE), która została w zeszłym miesiącu wyeliminowana z rosyjsko-ukraińskiego handlu gazem. Oznacza to zawieszenie kontraktów RUE, przez przerwanie dostaw 25 milionów metrów sześciennych gazu dziennie.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Powiązane
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.