Tymczasem waluty krajów regionu wciąż topnieją, a banki centralne nie chcą interweniować, bojąc się, że rezerwy walutowe są zbyt szczupłe. - Oczekujemy drugiej fali krajów pukających do drzwi MFW - mówi w "New York Timesie" szef funduszu Dominik Strauss-Kahn.
Szef Banku Światowego Robert Zoellick twierdzi, że to UE powinna przejąć główną rolę we wspieraniu krajów regionu. Na razie jednak UE nie podjęła żadnej decyzji.

Na łamach "New York Timesa" prof. Rogoff ostrzega, że krach systemu finansowego krajów naszego regionu wywoła efekt domina. - Rynki finansowe są połączone, kryzys finansowy w krajach Europy Środkowej wywoła efekt kuli śniegowej i będzie miał wpływ negatywny np. na obligacje Nowego Jorku. Wiele amerykańskich i zachodnioeuropejskich banków zainwestowało w środkowej Europie. Masowe bankructwa firm w regionie będą miały katastrofalny wpływ na ich bilanse. - Niechęć do ryzyka rozprzestrzeni się na cały świat - mówi Rogoff. Inwestorzy zaczną wyprzedawać także akcje amerykańskich firm, żeby powetować sobie straty.

"Wall Street Journal" poświęca duży artykuł wyłącznie Polsce. "Polska gospodarka jest silniejsza niż rozchwiane Łotwa czy Rumunia. Ale panika na rynku dotyka także mocniejsze gospodarki, takie jak Polska". Prof. Simon Johnson, jeszcze jeden weteran MFW, dziś wykładowca Massachusetts Institute of Technology, twierdzi na łamach "NYT", że dzisiejszy kryzys coraz bardziej przypomina ten z lat 1929-33. Dotyczy to zwłaszcza Austrii, której banki bardzo mocno zaangażowały się w Europie Środkowej. Upadek wielkiego banku Creditanstalt w 1931 r. był punktem zwrotnym Wielkiego Kryzysu w Europie - twierdzi Johnson. Nie sądzę, że czeka nas powtórka takiej katastrofy, ale realny jest scenariusz japoński z lat 90., czyli "stracona dekada", minimalnego wzrostu gospodarczego zarówno dla USA, jak i Europy.