Według podpisanego kontraktu w I kwartale Naftohaz był zobowiązany kupić 5 mld m3 gazu po cenie 360 USD za 1000 m3. Z tego 80% gazu (4 mld m3) zostało objętych zasadą "take or pay". Wówczas gdy niedobór jest większy niż 6% tej ilości, za całość nieodebranego gazu ukraiński koncern powinien zapłacić 300% ceny.

W I kwartale Naftohaz odebrał tylko 2,6 mld m3 paliwa. Jeżeli Gazprom zdecyduje się nałożyć karę, złamanie kontraktu będzie kosztowało Kijów 1080 USD za każde 1000 m3 nieodebranego gazu (1,5 mld USD) za cały I kwartał.
II kwartał może się okazać dla Ukrainy jeszcze trudniejszy, gdyż w kwietniu zaczyna się sezon napełniania podziemnych magazynów gazu. Do końca września Naftohaz powinien, poza surowcem na bieżące potrzeby przemysłu, kupić i wtłoczyć do podziemnych zbiorników 21 mld m3 gazu na sumę ok. 4,8 mld USD. Naftohaz będzie więc zmuszony co miesiąc płacić 800 mln USD za paliwo, które zacznie sprzedawać dopiero w IV kwartale.
Ukraina miała nadzieję, że Rosja przyzna na ten cel 5 mld USD kredytu. Warunki pożyczki miały być głównym tematem rozmów premierów Rosji i Ukrainy, Władimira Putina i Julii Tymoszenko, zaplanowanych na 8 kwietnia w Moskwie. Jednak strona rosyjska odwołała międzyrządowe konsultacje z powodu podpisania przez Ukrainę i Unię Europejską deklaracji o modernizacji ukraińskiego systemu przesyłu gazu.
W odpowiedzi Rosja odwołała spotkanie Putina z Tymoszenko i zagroziła rewizją stosunków z UE w sferze energetycznej (PAP).
Według pewnych informacji, nieporozumienia na linii Rosja i Ukraina zostały zażegnane. Ponadto premier Ukrainy zapowiedziała, że w ostatniej dekadzie kwietnia spotka się z Putinem w Moskwie. Strona rosyjska nie potwierdza tej informacji.