Jak wynika z unijnych wyliczeń, do budżetu państwowego trafia 54 zł z każdej złotówki, jaką płacimy na stacjach paliwowych za litr benzyny. Jeśli chodzi o olej napędowy, do kasy państwowej trafia 47 gr z każdej złotówki. Ustalenie, że w Polsce paliwo mimo wszystko jest tanie wynika z porównań przeprowadzonych w odniesieniu do cen oraz podatków, jakimi obłożone są paliwa, w 27 krajach unijnych i przeliczeniu ich na walutę europejską.

Taniej niż w Polsce za benzynę płaci się jedynie na Łotwie, w Estonii, Rumunii, Bułgarii i na Cyprze. Najdrożej jest natomiast w Grecji, Holandii, Belgii, Danii, Finlandii, Niemczech i Anglii. Podobnie plasuje się nasz kraj, jeśli chodzi o cenę oleju napędowego. Taniej za to paliwo płaci się na Malcie, w Rumunii, na Litwie, w Luksemburgu oraz w Bułgarii, zaś najwięcej w Anglii, Grecji, Irlandii, Szwecji, Czechach, Włoszech, Belgii, Danii i Niemczech. Przypomnijmy, że jest to klasyfikacja, jeśli chodzi o obłożenie paliw podatkami przez państwo. Choć nie odczuwają tego nasze portfele, ceny paliw w Polsce plasują się poniżej średniej unijnej.

Unia Europejska ustaliła górną granice podatku VAT, jaki może zostać nałożony na paliwa. Wielce prawdopodobne jest, że Polska dobrnie w najbliższym czasie do tej granicy, którą ustalono na 25%.

Po najbliższej podwyżce stawki VAT należy się spodziewać, że paliwo w Polsce będzie droższe o 4 gr za litr. Wiadomo jednak, że cena będzie wyższa, ponieważ wczoraj potwierdzono, że w sejmie padnie propozycja zniesienia ulgi akcyzowej na paliwa zawierające biokomponenty, a to spowoduje kolejną podwyżkę o 5 gr za litr oleju napędowego i 7 gr za litr benzyny.

Konsumenci czy analitycy są jednak przeciwni podwyżkom podatków na paliwa, a absurdem wydaje się porównywanie nas z krajami bardzo dobrze rozwiniętymi. Nasze zarobki są kilkakrotnie niższe niż w krajach Europy zachodniej zaś paliwa mamy trochę tańsze. W takim ujęciu sformułowanie, że mamy niskie ceny paliw traci sens.