Z ustawy wykreślono wszystkie punkty które dotyczyły internetu, a w szczególności serwisów internetowych oferujących wideo. Zamieszanie z ustawą to skutek protestów m.in. branży medialnej i internautów, którzy obawiali się, że nowa ustawa stanie się narzędziem kontroli, a nawet cenzury. Najbardziej kontrowersyjnym zapisem był obowiązek rejestrowania w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji serwisów internetowych oferujących wideo.

Ustawa przyjęta w obecnym kształcie jest jednak dla rządu problemem, nowelizacja ma bowiem wprowadzić przepisy unijnej dyrektywy audiowizualnej do polskiego prawa. Jeśli nie wdrożymy unijnej dyrektywy, Polska trafi do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Prace nad ustawą trwały ponad dwa lata, a po decyzji Senatu wracają właściwie do punktu wyjścia. Zgodnie z dyrektywą internetowe serwisy wideo mają podlegać przepisom zbliżonym do tych, które obowiązują obecnie stacje telewizyjne. Dotyczy to m.in. ochrony małoletnich przed szkodliwymi treściami oraz promowania europejskich i polskich produkcji telewizyjnych i filmowych.

Po wycięciu zapisów o internecie najważniejszą zmianą w znowelizowanej ustawie medialnej będzie częściowa legalizacja ukrytej reklamy w telewizji, czyli tzw. product placement, traktowanej dotychczas jako kryptoreklama. Przepisy określają, że produkty nie mogą być "nadmiernie eksponowane", a bohaterowie nie mogą otwarcie zachęcać do zakupu.