Z jednej strony dla Norwegii jest to bardzo dobra wiadomość, z drugiej - nieumiejętne i nieodpowiedzialne gospodarowanie pieniędzmi może się przyczynić do inflacji - wynika z analiz Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Ten skandynawski kraj plasuje się na siódmej pozycji na liście światowych eksporterów ropy naftowej. Dochody ze sprzedaży ropy i gazu wpłacane są na fundusz inwestycyjny, którego zadaniem jest zapewnienie Norwegom dobrobytu w czasie, kiedy dochody nie będą już tak wysokie. Obowiązujące w Norwegii zasady pozwalają na to, by rząd co roku brał z tego funduszu 4%. Biorąc pod uwagę, że zwiększone dochody oznaczają, że te kilka procent jest kwotą coraz to większą, w Norwegii może dojść do większej swobody polityków, co w konsekwencji może doprowadzić do inflacji.

Tylko w czasie ostatniej dekady ze względu na kilkukrotny wzrost cen za ropę aż osiem razy zwiększyła się ilość pieniędzy w funduszu. W ciągu kolejnych 9 lat ilość pieniędzy z obecnych 3 bln koron może wzrosnąć do 6 bln koron.

Wzrost gospodarczy w Norwegii w zeszłym roku wyniósł jedynie 0,4%, jednak zakłada się, że w tym roku wyniesie 2,5%. Skoro rząd będzie dysponował większą pulą pieniędzy, to sugeruje się, by wyższe wydatki zrekompensować wyższymi stopami procentowymi. Zaleca się też wykorzystywanie przez rząd mniejszej kwoty niż 4% z funduszu.