Obecnie warunki do negocjowania cen za gaz nie są łatwe. Wpływa na to wysoka cena ropy, co ma bezpośredni wpływ na cenę gazu. Dlatego Gazporom czuje się bezkarny w podnoszeniu ceny i liczy zyski. Trwające od wielu miesięcy rozmowy pomiędzy Czechami a Gazpromem nie przyniosły efektu, dlatego RWE Transgaz postanowił oddać sprawę do arbitrażu. Jakkolwiek stało się to z końcem ubiegłego roku, dopiero teraz koncern o tym poinformował.

Sprawa w sądzie może potrwać jednak aż do końca przyszłego roku. RWE jest przekonane, że sprawę wygra. Jeśli tak by się stało, na tej wygranej może skorzystać cała Europa. Z obawy przed tym, że inne kraje też pójdą śladem Czechów, Gazprom może złagodnieć.

Z podobnymi problemami jak RWE zmaga się też polskie PGNiG. Jakkolwiek nasi przedstawiciele od stycznia starają się wpłynąć na uzyskanie lepszych warunków finansowych w Gazpromie, na razie ich starania są bezskuteczne. Nawet pojawiła się próba postraszenia Gazpromu sądem, jednak póki co sprawa taka nie została zgłoszona, a rozmowy trwają.

Zdaniem zarządu PGNiG istnieją wszelkie przesłanki do tego, by za gaz płacić zdecydowanie mniej niż życzy sobie Gazprom. Wystarczy choćby powołać się na to, że Niemcy płacą aż o 20% mniej niż my, a Holendrzy - 10%. Ważne jest też to, że jako importer gazu, jesteśmy na czwartej pozycji w Europie, a zatem jesteśmy poważnym odbiorcą tego surowca.

Specjaliści są jednak zdania, że dla Gazpromu takie argumenty nic nie znaczą, dlatego najlepiej byłoby oddać sprawę do sądu. Im dłużej z tym będziemy zwlekać, tym gorsza będzie nasza sytuacja. Jeśli w porę nie zareagujemy, czeka nas poważna podwyżka paliwa jeszcze w tym roku. O ile obecnie  za 1000 m3 gazu płacimy 360 USD, przed końcem roku cena ta może się zwiększyć do 500 USD.