Kilka dni temu na platformie wiertniczej na Morzu Północnym doszło do wycieku gazu. Aktualnie prowadzona jest tam akcja ewakuacyjna, a operator platformy Elgin - koncern Total z poinformował, że zatrzymanie wycieku może potrwać nawet pół roku.
Platforma Elgin - stan sprzed wybuchu. Fot . z archiwum Total
W wyniku nieszczelnego odwiertu do wycieku doszło na Morzu Północnym w odległości około 240 km wybrzeży Szkocji. Wokół platformy wytworzyła się chmura gazu, która może kierować się w stronę Szkocji. Z wysokości na morzu widać plamę ciekłego gazu, rozciągającą się na długości ponad 11 km. Istnieje spore zagrożenie wybuchem, dlatego na platformie wyłączono zasilanie, a wokół niej ustanowiono strefę zamkniętą i nie mogą przez nią przelatywać samoloty oraz przepływać statki. Ewakuacja z pobliskich platform zaczęła się w poniedziałek - wywieziono blisko 240 pracowników.
Brytyjskie media informują o tym, że na miejscu katastrofy pojawili się amerykańscy specjaliści z Hellfighters, którzy mają duże doświadczenie w tego typu akcjach ratunkowych. Zdarzenie na platformie Elgin oceniane jest jako najgroźniejsze w swojej klasie od końca lat 80., kiedy w wyniku wybuchu na platformie Piper Alpha śmierć poniosło 167 osób.
Jak zatrzymać wyciek?
Koncern Total opracowuje różne warianty powstrzymania wycieku. Pod uwagę brane jest np. wydrążenie studni odciążającej, dzięki czemu zmniejszyłoby się ciśnienie w uszkodzonym odwiercie, a gaz zostałby odprowadzony inną drogą. To rozwiązanie jednak nie gwarantuje powodzenia, a ponadto jest bardzo trudne do przeprowadzenia i może potrwać nawet pół roku. Rozważa się też zamknięcie szybu gazowego, ale to powoduje spore zagrożenie dla inżynierów, którzy mieliby się tym zająć. Istnieją również szanse na samoczynne zatrzymanie się wycieku po kilku tygodniach.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.