Trudno jest określić politykę energetyczną do 2030 r., a tym bardziej do 2050 r. – głównie z powodu konieczności rozwiązywania problemów bieżących, które nie tylko zajmują teraz czas, ale też określają naszą przyszłość. Z tej perspektywy planowanie jest najczęściej nietrafne. Dążeniem ministerstwa energii jest konsensus wewnętrzny i konsensus wypracowany z Unią Europejską; niestety nasze stanowiska się różnią, np. pod względem surowej polityki antywęglowej – powiedział minister.

Zauważył, że ogłoszenie 50-procentowego udziału węgla w rynku mocy wzbudzi protesty górników, dlatego należy zaproponować działania gospodarcze na terenach pogórniczych, aby stworzyć alternatywę dla tych, którzy mogą stracić na mniejszym udziale węgla.

W związku z tym, że można stwierdzić już po trzech kwartałach 2017 r., iż przekroczymy 2-procentowy wzrost zużycia energii elektrycznej, być może uda się przekonać Komisję Europejską – taki jest plan Tchórzewskiego – by nie redukować w dalszym stopniu udziału węgla, ale nadwyżkę zapotrzebowania na prąd pokryć energią pochodzącą ze źródeł odnawialnych.

Zamierzeniem szefa resortu jest negocjacja korzystnych derogacji (wyłączenie – często bezterminowe - państwa członkowskiego Unii Europejskiej z obowiązku wypełniania zobowiązań płynących ze stosowania prawa Unii) dla Polski, związanych z rynkiem mocy.

Przeczytaj także: W Szkocji kupią energię po kosztach operacyjnych?