Finansowe położenie Polaków, którzy ogrzewają swoje domy węglem, jak wynika z rankingu, jest coraz gorsze. Rosnące ceny węgla przestają pozwalać na spełnienie podstawowych potrzeb w zakresie ogrzewania. Jak zaznacza IGSPW, w 2018 r. sytuacja znacznie się pogorszyła.

Kantar TNS podał, iż 33% Polaków (czyli o 2% więcej niż w roku ubiegłym), którzy ogrzewają swoje gospodarstwa domowe węglem, wydaje na ten cel co najmniej 10% swoich dochodów. Jednak 10% najuboższych rodzin (tj. około 480 tys. gospodarstw domowych) przeznacza na cele grzewcze co najmniej 20% dochodów. Co to oznacza? Należy podkreślić, że przyjęło się uznawać, że przeznaczanie 10% dochodów na zaspokojenie potrzeb energetycznych wskazuje na stan ubóstwa energetycznego (przez ubóstwo energetyczne rozumiany jest brak możliwości zaspokojenia swoich potrzeb energetycznych, takich jak ogrzewanie, stały dostęp do ciepłej wody, elektryczności). Ubóstwo energetyczne niesie za sobą szereg istotnych zagrożeń. Niedogrzane pomieszczenia sprzyjają rozwojowi chorób układu oddechowego, układu krążenia, alergiom czy zaburzeniom hormonalnym, mają także wpływ na zdrowie psychiczne (depresja). W skrajnych przypadkach stan ubóstwa energetycznego może prowadzić nawet do śmierci (np. z wyziębienia) – wyjaśnia IGSPW. 

Ubóstwo energetyczne – duży problem w Polsce?

Jak wiele gospodarstw domowych dotkniętych jest ubóstwem energetycznym? Zgodnie z danymi Instytutu Badań Strukturalnych (2018 r.) liczba ta plasuje się na poziomie około 12% mieszkańców Polski. Z kolei wyniki badań Kantar TNS pokazują, że aż 19% gospodarstw domowych w Polsce ogrzewanych węglem skarży się na dyskomfort cieplny w okresie grzewczym, a ten ma negatywny wpływ m.in. częstotliwość pojawiania się chorób. Wśród innych problemów wywoływanych przez ubóstwo energetyczne wymieniane są jeszcze: konieczność ograniczania innych wydatków, a nawet gorsze wyniki dzieci w nauce.

W ciągu ostatniego roku wydatki Polaków na ogrzewanie gospodarstw domowych wzrosły średnio o 165 zł. 52% respondentów korzystających z węgla wskazuje, że jego zakup stanowi dla nich już dzisiaj duże lub bardzo duże obciążenie finansowe. Tym samym każdy wzrost wydatków na realizację potrzeb energetycznych może pogłębiać już i tak dość trudną sytuację tych podmiotów. Niestety, zarówno eliminacja z rynku najtańszych paliw na skutek wejścia przepisów o monitorowaniu jakości paliw, jak i kotłów niespełniających wymaganych norm emisyjności, pogarsza możliwości zaspokojenia potrzeb energetycznych przez co raz większe grono podmiotów – podała IGSPW. Respondenci jednoznacznie uznają, iż wzrost cen węgla (a zatem kosztów ogrzewania) spowodowany jest walką ze smogiem, podejmowaną tak przez rząd, jak i samorządy. Co nie zaskakuje, badani uważają, iż jakiekolwiek podwyżki obejmujące kwestie ogrzewania, a spowodowane próbami likwidacji zanieczyszczeń powietrza, nie powinny mieć miejsca. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS): 43% respondentów przedstawiło właśnie takie poglądy. Tylko 30% badanych byłoby skłonnych w takim wypadku płacić wyższe rachunki. Polacy sceptycznie podchodzą zatem do ponoszenia zwiększonych kosztów ogrzewania swoich gospodarstw domowych w związku z realizacją celów związanych z poprawą jakości środowiska naturalnego – konkluduje IGSPW.

Izbę martwi brak systemowych rozwiązań; w listopadzie ub.r. minister energii Krzysztof Tchórzewski wyraził nadzieję, iż to wykorzystanie w gospodarstwach domowych gazu ziemnego, jako paliwa niskoemisyjnego, mogłoby pomóc wygrać ze smogiem i zapobiec wzrostowi ubóstwa energetycznego. Wspomniał też o działaniach na rzecz nowego rozporządzenia taryfowego dla gazu ziemnego. Celem nowego rozporządzenia jest szybki rozwój gazu ziemnego i wykorzystanie go w gospodarce. Jego wejście w życie powinno ułatwić przyłączenia do sieci gazowych tym podmiotom, dla których wiąże się to ze zbyt dużymi kosztami – wyjaśnił. Póki co jednak, z taryf zatwierdzonych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki (URE) wynika, iż odbiorcy zapłacą za gaz w 2019 r. (w przypadku podobnego zużycia) tyle samo, co w roku ubiegłym.

Przeczytaj także: Dwie zamiast jednej: rozszerza się plan budowy elektrowni atomowej