Jak wyliczył resort, koszt inwestycji w energetykę jądrową o mocy 6–9 GW to od 100 do 135 mld zł. Taką sumę politycy chcą wydać do 2045 r. Projekt polityki energetycznej Polski do 2040 r. zakłada, że około 2033 r. zostanie uruchomiony pierwszy blok pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce. Jego moc wynosić ma około 1–1,5 GW. W sumie bloków ma być sześć, a oddawane mają być co dwa lata.

Jest już zdeterminowana lokalizacja na terenie północy Polski. Druga lokalizacja będzie w Polsce centralnej. Będzie ona naturalną konsekwencją tego, co się dzieje w energetyce wytwórczej, czyli ograniczenia zasobów węgla brunatnego. Polska centralna byłaby idealnym miejscem ze względu na istniejącą infrastrukturę, także przesyłową – ocenił Sobolewski. Według niego elektrownie powinny powstać praktycznie jednocześnie. 

Gdzie powstaną elektrownie atomowe w Polsce?

Z grudniowej wypowiedzi ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego wynikało, że resort rozważa zlokalizowanie elektrowni jądrowej w Bełchatowie, z kolei Sobolewski przekazał, że w ramach programu energetyki jądrowej prowadzone są badania w dwóch lokalizacjach na północy kraju pod pierwszy blok: Lubiatowo-Kopalino i Żarnowiec. Niedługo opublikowany ma zostać raport z badań środowiskowych, te lokalizacyjne nadal trwają.

Przeprowadziliśmy prace analityczne nad różnymi modelami finansowania i różnymi modelami współpracy, na poziomie biznesowym i międzyrządowym – podkreślił dyrektor departamentu energii jądrowej, przyznając jednocześnie, iż naprawdę wiarygodne dane dotyczące koszów inwestycji będą znane dopiero po porozumieniu z wykonawcą. Nie warto dyskutować, ile to będzie kosztować, bo tak naprawdę będzie nas na to stać. Wiarygodne dane poznamy jednak, gdy na stole będzie leżała oferta – podsumował.

W grudniu ub.r. dr inż. Tomasz Fiszer z firmy Trade-Off Pure Energy tak w wywiadzie ocenił rządowe plany budowy elektrowni atomowej: Energia jądrowa jest najdroższym rodzajem energii – jeśli weźmiemy pod uwagę cały cykl życia elektrowni, od projektu, budowy poprzez eksploatację, aż po utylizację. Przygotowanie takiej inwestycji jest bardzo trudne i czasochłonne. Szacowanie przez resort, iż około 2033 r. będziemy mieć już energię z elektrowni atomowej, jest moim zdaniem bardzo optymistyczne. Proces przygotowania, budowy i uruchomienia takiej elektrowni trzeba rozplanować na 15 do 20 lat – uważam, że bliżej 20 – a tymczasem nic się w tej sprawie nie dzieje, od wielu lat. Ekspert dodał też, że nowe źródła energii muszą zacząć funkcjonować od razu: niedługo będziemy musieli wydać 8 mld zł na zakup zagranicznej energii ze źródeł odnawialnych, aby wypełnić zobowiązania wynikające z pakietu klimatycznego 


Z kolei prof. dr hab. Grażyna Zakrzewska-Kołtuniewicz z Instytutu Chemii i Techniki Jądrowej w Warszawie, prezes Polskiego Towarzystwa Nukleonicznego, w 2017 r. twierdziła, że Polska powinna wybudować elektrownię jądrową. Wszystko za tym przemawia. I nasze zobowiązania odnośnie do redukcji emisji, i ekonomika, i ogólna sytuacja w naszej energetyce. Miks energetyczny powinien być zróżnicowany, a zróżnicowanie oznacza bezpieczeństwo – powiedziała nam w wywiadzie.


Póki co, dyrektor Sobolewski zapowiedział również nowelizację specustawy jądrowej, która miałaby przyspieszyć procedury administracyjne związane z budową elektrowni jądrowej i ograniczyć w ten sposób koszty inwestycji.

Przeczytaj także: Największe elektrownie atomowe na świecie