W 2020 r. Polska weszła z rezerwą węgla na poziomie około 12 mln ton. Minister aktywów państwowych Jacek Sasin (PiS) obiecywał wtedy, że spółki Skarbu Państwa nie będą kupowały już surowca zagranicznego. Tymczasem 20 kwietnia br. Port Północny w Gdańsku opuścił największy masowiec, jaki został dotąd obsłużony w polskim porcie. Dostarczył on węgiel z Kolumbii, na potrzeby PGE, która jest spółką kontrolowaną przez Skarb Państwa. Jest jednak proste wyjaśnienie tej zagadki.
Fot. Adobe Stock
W gdańskim porcie zewnętrznym pojawił się Agia Trias, zbudowany w 2002 r. statek klasy cape size. Jego nośność to 185,8 tys. ton. Jak oceniła dziennikarka Karolina Baca-Pogorzelska, jednostka przetransportowała około 130 lub 140 tys. ton węgla (więcej nie można przetransportować przez cieśniny duńskie).
Dlaczego importujemy węgiel, mimo że na składach zalega kilka milionów ton niewykorzystanego surowca? Kluczem do rozwiązania zagadki jest jakość i przeznaczenie paliwa. Ma ono zostać spalone w ciepłowniach PGE w Gdyni i w Gdańsku (65%, reszta zostanie sprzedana). W ciepłowniach natomiast konieczne jest wykorzystanie węgla z zawartością siarki poniżej 0,6%, a takiego na naszym rynku brakuje. Ograniczone zapasy są też dużo droższe (około 30%).
Mimo obietnicy szefa resortu aktywów państwowych dotyczącej zaprzestania sprowadzania węgla spoza Polski, konieczna jest też realizacja zawartych długoterminowo umów. Kontrakt, na podstawie którego dostarczono paliwo z Kolumbii, został sygnowany jeszcze w ubiegłym roku. Jak podkreśla PGE, podstawowym dostawcą paliwa produkcyjnego dla jednostek wytwórczych Grupy PGE pozostają krajowi producenci.
W ubiegłym roku najwięcej zagranicznego węgla dotarło do nas z Rosji. Od stycznia do listopada 2019 r. sprowadzono około 9 mln ton tego surowca. Stale sprowadzamy też paliwo z Kolumbii, USA czy Australii.
Co będzie się działo z nadmierną w stosunku do popytu produkcją drogiego polskiego węgla? Na razie szczegóły nie są znane, ale produkcja jest ograniczana. Już teraz kopalnie pracują tylko przez pięć dni w tygodniu, resort aktywów państwowych chce ograniczyć ich pracę do czterech dni w tygodniu (jednocześnie chce też zmniejszyć płace o około 20%). Środowisko górnicze negatywnie ocenia te plany.
Jacek Sasin zapowiedział też utworzenie magazynu rezerw węglowych, który miałby się znaleźć w centralnej części Polski. Transport węgla do magazynu i dystrybucja do odbiorców nie stanowi kłopotu, jednak nie zmieni ani jakości polskiego węgla, ani jego ceny na niższą.
Przeczytaj także: Koronawirus: w PGG niższe zarobki górników, krótszy czas pracy
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.