O bezpieczeństwie energetycznym Polski, pozytywnych skutkach budowy gazociągu Baltic Pipe, kontrowersjach wokół budowy Nord Stream 2, a także wizji polskiej gospodarki bez węgla kamiennego.
dr Przemysław Zaleski
Redakcja: Czy Polska jest energetycznie bezpiecznym krajem i jakie czynniki o tym decydują?
dr Przemysław Zaleski: Bezpieczeństwo energetyczne według mojej opinii to posiadanie możliwości pokrycia bieżącego i perspektywicznego zapotrzebowania na surowce energetyczne oraz posiadanie możliwości technicznych pozwalających na ich dostarczenie, przekształcenie w energię czy wykorzystanie w gospodarce, usługach i życiu codziennym obywateli. Polska jest zasobna w różne surowce kopalne, takie jak węgiel kamienny i brunatny, co jest podstawą dla produkcji wystarczającej ilości energii. Coraz więcej energii produkują też farmy wiatrowe i instalacje fotowoltaiczne. W przypadku ropy naftowej to trzeba podkreślić, że rozbudowany Naftoport pozwala na import wystarczającej ilości paliwa, a programy modernizacyjne Lotosu i Orlenu na zakup różnych gatunków ropy z wielu kontynentów. Do niedawna najsłabszym ogniwem były możliwości dostaw gazu ziemnego, ale dzięki rozbudowie sieci gazociągowych, interkonektorów, rewersowi fizycznemu na gazociągu jamalskim i, co istotne, nowemu gazoportowi, ten obszar również przestaje być problemem, a po zbudowaniu Baltic Pipe zniknie całkowicie.
R: Jakie są główne źródła zagrażające bezpieczeństwu energetycznemu Polski?
P.Z.: Problemem jest preferowanie polityki klimatyczno-energetycznej i związane z tym kolejne propozycje zmian przepisów prawnych związanych z odejściem od paliw kopalnych. Propozycje zmian w systemie EU ETS czy niektóre zapisy z pakietu zimowego uderzają w polski sektor wytwórczy, co może spowodować duże koszty dla gospodarki. Następną sprawą jest także brak pełnej solidarności energetycznej i zgoda na projekty takie, jak Nord Stream 2, który pozbawi Polskę części przychodów za tranzyt gazu z Jamału, ale też uzależni od gazu z Rosji część Europy.
R: Weźmy dla przykładu Unię Europejską – czy to możliwe, aby aż tyle państw (o różnym położeniu geograficznym, stopniu rozwoju gospodarczego i przede wszystkich różnych interesach) miało taki sam pomysł na zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego i mogło współdziałać na tej płaszczyźnie. Czy jest to może problem, który powinien być rozwiązywany na poziomie każdego kraju osobno?
P.Z.: Możliwe jest wtedy, gdy gwarantuje się równe prawa na równych zasadach dla wszystkich krajów członkowskich. Temu właśnie służyły polskie propozycje, m.in. pakt muszkieterów rządu Kazimierza Marcinkiewicza i potem „Mapa drogowa na rzecz Unii Energetycznej dla Europy” dotycząca stworzenia Unii Energetycznej. Polskim pomysłem było, aby dokument został przyjęty jako nowa polityka energetyczna UE, co pozwoli wprowadzić na terenie krajów członkowskich „piątej swobody” (po swobodzie przepływu ludzi, towarów, kapitału i pracy), czyli swobodnego przepływu energii. Unia mogłaby jako „jedna wielka grupa zakupowa” wspólnie dokonywać zakupów surowców spoza jej granic. Niestety te pomysły nie zostały zaakceptowane. Przy braku chęci do budowy ściślejszej solidarności energetycznej, co widoczne jest poprzez promowanie polityki klimatycznej i wspieranie projektów takich, jak Nord Stream 2, lepsza jest większa autonomia. Polska nie jest jeszcze tak bogatym krajem, aby ponosić koszty przekształceń w krótkim czasie, zwłaszcza, gdy pozbawi się ją dochodów z innych źródeł, jakim jest np. tranzyt gazu.
R: W jakim stopniu zagwarantowanie bezpieczeństwa energetycznego przez Polskę jest zagwarantowaniem bezpieczeństwa w ogóle?
P.Z.: Brak bezpieczeństwa energetycznego wpływa zawsze na ekonomię, rozwój gospodarki i zamożność społeczeństwa. Drogi prąd, drogi gaz, ropa to droższa produkcja, więcej wydatków firm, więcej wydatków na ogrzewanie, dojazd do pracy itd. Brak zasilania energii to wyłączona zupełnie gospodarka, co widać po krótkich blackoutach. Brak dostaw gazu to kryzys ekonomiczny, czego przykładem były problemy Ukrainy.
R: W jaki sposób planowana budowa gazociągu Nord Stream 2 godzi w interesy polskie?
P.Z.: Realizacja już pierwszego projektu Nord Stream pozwoliła całkowicie porzucić Federacji Rosyjskiej plan budowy drugiej nitki gazociągu jamalskiego, który miał służyć w dużo większym stopniu polskim możliwościom handlowym, o czym pamięta już niewiele osób. Nord Stream 2 pozwala na rezygnację z Polski jako kraju transportowego, czyli pozbawia nas wymiernych przychodów. Ponadto strona rosyjska nie ukrywa, że poprzez budowę drugiego projektu może uzależnić Europę od swojego gazu i poprzez preferencyjne stawki wzmacniać lub osłabiać poszczególne gospodarki krajowe. Uderza też w polskie interesy: gazoport i planowany gazociąg Baltic Pipe.
R: Jakie działania powinny być podejmowane przez Polskę w celu dywersyfikacji dostaw gazu oraz ropy naftowej?
P.Z.: To właściwie się już dzieje. W przypadku gazu to przede wszystkim budowa korytarzy gazowych, takich jak Baltic Pipe, korytarz Północ-Południe, interkonektorów ze Słowacją, Ukrainą, Litwą, połączenia międzysystemowego Stork II, a także rozbudowa gazoportu czy tworzenie operacyjnego huba gazowego przy TGE oraz biur handlowych, jak to ostatnio otwarte w Londynie. W przypadku ropy to dalsza rozbudowa możliwości magazynowych przez PERN i plany rozwojowe polskich koncernów PKN Orlen i Lotos – zwłaszcza w kierunku korzystania z różnych gatunków ropy.
R: Czy polski sektor energetyczny może funkcjonować w przyszłości bez węgla kamiennego? Czy taki scenariusz jest w ogóle możliwy i czy rezygnacja z węgla w tym sektorze jest słuszną drogą dla naszej gospodarki?
P.Z.: Taki scenariusz na chwilę obecną nie jest możliwy, ponieważ większość naszych jednostek wytwórczych to elektrownie węglowe. Budowane obecnie nowe źródła to także głównie elektrownie węglowe: blok nr 11 w Kozienicach, bloki 5 i 6 w Opolu, blok w Jaworznie, planowany blok w Ostrołęce. Bloki gazowe mają problemy, czego przykładem może być Stalowa Wola. Budowa elektrowni jądrowej jest sprawą otwartą. Ponadto kopalnie węglowe to spora część naszej gospodarki i olbrzymia liczba miejsc pracy w regionach, w których o pracę nie jest łatwo. Niemniej udział węgla będzie się stopniowo zmniejszał. Po pierwsze ze względu na politykę klimatyczną i preferencje dla niewęglowych instalacji, po drugie przez rozwój technologii farm wiatrowych, fotowolotaiki, systemów zarządzania popytem DSR, wirtualnych technologii, magazynów energii. Niższa cena gazu da także impuls inwestycyjny dla takich elektrowni.
dr Przemysław Zaleski: członek Rady Programowej Konferencji Economic Security Forum ECONSEC, Senior Follow Fundacji Pułaskiego, prowadzi blog poświęcony bezpieczeństwu energetycznemu na www.energetyka24.com, menadżer związany z sektorem energetycznym od 1999 r., pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.