Zakaz jest wynikiem orzeczenia sądu administracyjnego w Berlinie, który nakazał władzom miasta wprowadzenie go już od połowy 2019 r. Oprócz tego mają one sprawdzić możliwość objęcia takim zakazem 117 innych odcinków ulic o łącznej długości 15 km. Aby było to możliwe, senat Berlina musi uchwalić nowy plan utrzymania czystości powietrza. Ma na to czas do końca marca przyszłego roku.

Jak komentuje Regine Guenther, senator do spraw transportu, berliński senat zbada możliwość złożenia odwołania od nieprawomocnego orzeczenia sądu. Jak jednak zaznaczyła, władze uznają zasadność samego zakazu, chodzi raczej o opóźnienie jego wejścia w życie.


Berlin nie jest pierwszym niemieckim miastem, po którym nie będą mogły swobodnie poruszać się pojazdy napędzane dieslem. Jak przypomina Polska Agencja Prasowa (PAP), podobne regulacje funkcjonują już w Hamburgu (zamknięto tam dwa odcinki ulic), w Stuttgarcie oraz Frankfurcie nad Menem (zakaz ma zacząć obowiązywać w tych miastach w przyszłym roku).

„Stop” dieslom powiedzieli już włodarze m.in. Rzymu, Mediolanu, Paryża i Brukseli. W Paryżu i Wiecznym Mieście zakaz wjazdu pojazdów generujących największe zanieczyszczenia będzie obowiązywać od 2024 r., z kolei w stolicach Belgii i Francji oraz w Mediolanie – od 2030 r.

Przeczytaj także: Do Brukseli także nie wjedziemy dieslem