• Do incydentu w chińskiej elektrowni doszło w poniedziałek, 14 czerwca 2021 r.
  • Nagromadzone w reaktorze gazy szlachetne to zjawisko znane i opanowane
  • Awaria nie doprowadziła do zwiększenia poziomu promieniowania

Bez zagrożenia

China General Nuclear (CGN), operator i współwłaściciel elektrowni, poinformował, że na zewnątrz nie wydostały się żadne substancje radioaktywne, a poziom promieniowania w okolicy pozostaje w normie. Jednak należąca do EDF firma Framatome ostrzegała o możliwym zagrożeniu radiologicznym i bada problem wydzelania się gazów szlachetnych w bloku jądrowym. Z francuskiego raportu wynika, że nagromadzenie kryptonu i ksenonu to zjawisko znane, zbadane i przewidziane w procedurach operacyjnych reaktora.


Mocniej promieniują elektrownie węglowe

Spółka CGN, jak informuje Reuters, oświadczyła, że prowadzone w zakładzie operacje są zgodne z zasadami bezpieczeństwa, a elektrownia działa normalnie. Amerykańscy urzędnicy cytowani przez CNN twierdzą, że zagrożenia dla społeczeństwa są obecnie minimalne. Li Ning, chiński fizyk jądrowy pracujący w Stanach Zjednoczonych, powiedział agencji Reuters, że media często nie chcą przedstawiać ryzyka we właściwej perspektywie i jest to jedna z przyczyn „zabicia” przemysłu jądrowego na Zachodzie. Elektrownie węglowe są bardziej promieniotwórcze od jądrowych – dodał.

Problemy CNG

W Taishan drobne problemy z bezpieczeństwem zdarzają się dość często. W marcu 2020 r. inspektorzy kontrolujący uszkodzony woltomierz przypadkowo doprowadzili do awarii elektrycznej i w efekcie do wyłączenia reaktora (zgodnie z procedurami). W kwietniu do systemu oczyszczania dostał się radioaktywny gaz. Także wtedy zadziałały systemy bezpieczeństwa.

Sama CNG, największa chińska państwowa firma jądrowa, znalazła się w sierpniu 2019 r. na amerykańskie czarnej liście za rzekome próby pozyskiwania najnowszych technologii i materiałów na potrzeby chińskiego wojska.

Nowoczesny reaktor

EPR to „europejski reaktor ciśnieniowy” trzeciej generacji o zwiększonym poziomie bezpieczeństwa i wyższych zdolnościach produkcyjnych. Dwa takie reaktory zamówiły do Taishan Chiny w 2007 r. Ich budowa rozpoczęła się w 2010 r. i miała zakończyć cztery lata później, jednak dopiero w grudniu 2018 r. do sieci włączono pierwszą jednostkę. Druga dostarcza energię elektryczną od września 2019 r. Każdy z reaktorów ma moc netto 1660 MW. Konkurencja to AP1000 firmy Westinghouse, rosyjski VVER-1200, chiński Hualong One i południowokoreański APR1400.

Przeczytaj także: Co wydarzyło się 35 lat temu w Czarnobylu?