Mimo tego, że koszt przejazdu 100 km autem zasilanym CNG jest o 60% mniejszy niż tym zasilanym benzyną i 45% mniejszy niż zasilanym dieslem, w Polsce ubywa aut na sprężony gaz ziemny - podał Dziennik Gazeta Prawna.

Z tego paliwa w europejskich państwach korzystają m. in. pojazdy komunalne w metropoliach, floty transportowe oraz prywatni właściciele w Niemczech, Francji czy Włoszech. W Polsce natomiast z powodu droższej eksploatacji CNG od tradycyjnego diesla, w ubiegłym miesiącu z autobusów CNG po trzech latach zrezygnowało Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Lublinie. Eksperci sugerują, że kontrastowa sytuacja naszego kraju jest efektem niechęci Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa do inwestowania w sieć stacji CNG lub złe prowadzenie takich inwestycji. Dodatkowo niekorzystnie wpływa na branżę gazową brak przepisów regulujących jej funkcjonowanie. Miejsc, w których można zatankować gaz jest mało, a te już istniejące są zbyt duże w stosunku do faktycznych potrzeb i w efekcie stają się nieopłacalne.

W Polsce znajdują się jedynie 32 punkty, w których można kupić CNG (stacji benzynowych jest około 6,8 tys.), liczba ta stanowi 1% sieci europejskiej. W samych Włoszech stacji paliwa CNG jest 22 razy więcej niż u nas.

Za kilka lat może nas jednak czekać przełom. Nadwyżki gazu z Rosji, które powstaną po 2010 r. w wyniku zwiększonego importu PGNiG, mogą wpłynać korzystnie na rynek sprężonego gazu ziemnego. Może to zmobilizować PGNiG do rozwoju segmentu paliwowego, rozbudowy sieci stacji i sprzedaży tam gazu. Na rozwój rynku CNG może wpłynąć korzystnie również import skroplonego gazu LNG, kiedy w Świnoujściu ruszy gazoport, do którego docierać będzie co najmniej 1,5 mld m3 tego surowca.