Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, wczorajsze średnie ceny za paliwa to 5,15 zł za litr benzyny 95 oraz 5,07 zł za litr oleju napędowego. Z powodu tak wysokich cen paliw wiele osób zaczęło kontrolować swoje wydatki i rzadziej teraz siada za kółkiem. Sprzedawcy detaliczni odczuwając spadek popytu więc częściej decydują się na promocje. Najbardziej kuszące dla kierowców są te, z których wynika, że za litr paliwa można płacić poniżej 5 zł. Takich stacji jednak nie ma wiele.

Na najniższe ceny można liczyć w takich miejscach, gdzie w pobliżu znajduje się kilka stacji i sprzedawcy muszą ze sobą konkurować na małej przestrzeni. Nierzadko zdarza się, że reakcja "sąsiada" na niższe ceny na stacji obok jest natychmiastowa i cena staje się albo równa, albo nawet niższa.

Okazuje się, że taniej można się zaopatrywać w paliwo w soboty i niedziele, ponieważ wówczas ruch słabnie i ceny spadają na weekend nawet od 10 do 15 groszy za litr.

Coraz bardziej na popularności zyskują stacje paliw przy supermarketach, gdzie paliwo coraz częściej można zakupić za cenę poniżej 5 zł. Należące do supermarketów stacje mogą pozwolić sobie na niższe marże i zyskują na tym podwójnie: przywiązują do siebie klienta, który wróci tam na zakupy, a dodatkowo jeszcze wyjedzie z pełnym bakiem.

Nadal liczba 5 na kierowców ma działanie "magiczne". Nawet największe koncerny paliwowe korzystają z tego faktu wiedząc, że jeśli pierwszą liczbą w cenie będzie 4, automatycznie ilość zaopatrujących się w paliwo kierowców na tej stacji wzrośnie. Wciąż jednak takich stacji jest za mało, a jeśli taką się już spotka, pojawia się pytanie, co tak naprawdę lejemy do baku i jaka jest jakość tego paliwa?