Już o dłuższego czasu nie mamy co liczyć na tańsze paliwo. Przyczyną tego jest trudna sytuacja na rynkach. Dwa miesiące temu baryłka Brent na londyńskiej giełdzie była wyceniana na 89,3 USD, a wczoraj – na prawie 115 USD, czyli o 30% więcej. Za to dolar staniał w tym czasie tylko o 2%.

Zdaniem ekspertów to efekt m.in. napiętej sytuacji politycznej na Bliskim Wschodzie oraz sezonem huraganowym w USA. Dwa miesiące temu w Polsce różnica pomiędzy ceną najpopularniejszej benzyny 95 a dieslem wynosiła 10 gr/l. Obecnie spadła do 5 gr, a prognozuje się, że we wrześniu ceny te mogą się zrównać. Jest to efekt tego, że jesienią i zimą wzrasta zużycie oleju do celów grzewczych. 

Obecnie za litr diesla kierowcy płacą średnio 5,67 zł, a za benzynę bezołowiową 95 - 5,72 zł. To najwyższy poziom od dwóch miesięcy, a jak przekonują eksperci, to nie koniec podwyżek. Do końca tego tygodnia właściciele stacji zareagują na duże podwyżki cen w hurcie. W efekcie ceny dla klientów mogą wzrosnąć nawet o 10 groszy. Specjaliści podkreślają, że stacje działają na minimalnych marżach, co jest wynikiem dużej konkurencji na rynku. Przykładowo 21 sierpnia benzyna w hurcie kosztowała 5,75 zł za litr, a kierowcy kupowali ją 3 gr taniej. Stratę detaliści wyrównywali dzięki sprzedaży diesla z marżą wynoszącą 3 – 4 gr. Wysokie marże przekraczające 20 gr charakteryzują popularne kurorty turystyczne. Tam benzyna 95 może kosztować 6 zł już w najbliższy weekend.