Niemieckie opiniotwórcze dzienniki donoszą, że budowa kolejnej bałtyckiej gazowej magistrali (Nord Stream 2) może się opóźnić o dwa lata. Co jest tego przyczyną?
Rury do budowy gazociągu przez Morze Bałtyckie. Fot. Nord Stream 2
Dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung (FAZ) przypomina, że od blisko trzech tygodni udział finansowy w projekcie pięciu kluczowych uczestników projektu, jest zapewniony. Jakkolwiek Niemcy naciskają na realizację inwestycji, zaciekle starają się ją blokować inne kraje, w tym Polska i Litwa. Opóźnienie z budową gazociągu ma wynikać z czasu, jaki potrzebny jest na osiągnięcie porozumienia ws. stosowania zasad unijnych co do eksploatacji morskiej części magistrali.
W najbliższym czasie Komisja Europejska ma przestawić rządom krajów unijnych projekt mandatu do rozmów w tej sprawie z Rosją. Zatwierdzenie tego dokumentu przez wszystkich przeciągnie sprawę o około pół roku. Tymczasem wielce prawdopodobne jest, że w międzyczasie Dania wstrzyma pozwolenie na przejście rurociągu przez jej wody terytorialne.
Jak twierdzą eksperci rynku gazowego, planowane na 2019 r. zakończenie realizacji projektu znajduje się pod coraz większym znakiem zapytania.
FAZ podaje, że Niemcy będą chcieli zablokować mandat. Raczej też pewne jest, że Polska i Litwa do końca będą przeciwne budowie gazociągu.
Nord Stream 2 jest projektem bliźniaczym do Nord Stream, którego drugą nitkę otwarto w październiku 2012 r. (pierwszą uruchomiono rok wcześniej). Nowa magistrala łącząca Rosję z Niemcami przez Morze Bałtyckie ma mieć przepustowość na poziomie 55 mld m3 rocznie. Tym samym moc wszystkich nitek Gazociągu Północnego wyniesie 110 mln m3. Rosja chce, by projekt został zakończony w 2019 r. Równocześnie w tym samym roku miałoby dojść do zaprzestania przesyłania gazu rurociągami prowadzącymi przez Ukrainę.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.