Wypowiedź rosyjskiego ministra rozwoju gospodarczego – Aleksieja Ulukajewa na temat Gazociągu Południowego można interpretować w ten sposób, że jeśli Unia Europejska nie chce tego połączenia, to Rosja nie będzie go budować. Europa będzie musiała jednak za to zapłacić.

Cytowany przez agencję Ria Novosti Ulukajew powiedział, że jeśli UE nie widzi potrzeby na obniżenie ryzyka dostaw gazu, to Rosja nie będzie jej pomagać i budować South Stream.
South Stream powstaje dla dobra unijnego odbiorcy gazu?
Celem budowy tego połączenia jest umożliwienie dostaw gazu z Rosji do Europy nowym strumieniem, który również ominie Ukrainę jako kraj tranzytowy. Podobna rura połączyła na północy Rosję i Niemcy – rurociąg ułożono na dnie Bałtyku. Połączenie na południu również ma przebiegać po morskim dnie (Morze Czarne) na długości 931 km i spinać Rosję z krajami południowej Europy, np. z Bułgarią, Węgrami, Serbią, Grecją i Włochami. Ulukajew tak tłumaczył sens budowy gazociągu, że przedstawił go jako inwestycję realizowaną dla dobra Europy i po to, by ograniczyć ryzyko tranzytowe dostaw do unijnych odbiorców.
Unia Europejska będzie odpowiedzialna za problemy z dostawami gazu z Rosji?
Ulukajew uważa, że Unia Europejska blokuje inwestycję, a skoro tak, to Rosja nie będzie jej realizować. Równocześnie podkreśla, że UE będzie odpowiedzialna za ewentualne problemy z dostawami gazu.

Konferencje Inżynieria
WIEDZA. BIZNES. ATRAKCJE
Sprawdź najbliższe wydarzenia
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.