W poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w Stambule, że skoro Bułgaria nie wydała decyzji o pozwoleniu na budowę gazociągu South Stream, to inwestycja nie będzie realizowana. Tymczasem bułgarskie władze podkreślają, że są za budową Gazociągu Południowego, jednak nie będą kontynuować samodzielnie negocjacji z Rosją przy braku poparcia Unii Europejskiej.

Jak podkreśla Putin, Bułgaria pod naciskiem UE nie przyznała dostępu do swojej strefy ekonomicznej na Morzu Czarnym dla rozpoczęcia budowy morskiego odcinka rurociągu. Prace budowlane miały ruszyć w tym miesiącu. Obecnie nie wiadomo, jaki będzie dalszy rozwój wypadków.
TYLKO U NAS: Drążenie mikrotuneli dla South Stream ruszy w tym roku
Podczas konferencji prasowej bułgarski wicepremier Tomisław Donczew przyznał, że wstrzymanie projektu będzie poważnym ciosem dla „sektorowych inwestycji” i narazi jego kraj na poważne straty w długim okresie czasu, tak w wymiarze gospodarczym, jak i społecznym. Obawia się też o zapewnienie Bułgarii bezpieczeństwa energetycznego.
Na razie strona bułgarska nie została jeszcze oficjalnie powiadomiona przez Moskwę o wstrzymaniu projektu. Donczew liczy na to, że sytuacja rozwinie się jednak na korzyść tego przedsięwzięcia. Podkreślił też, że jest ono „zakładnikiem sytuacji na Ukrainie”.
Planowana długość gazociągu South Stream to 3600 km. Morski odcinek ułożony na dnie Morza Czarnego ma mieć 931 km. Jest to wspólny projekt Gazpromu i włoskiej firmy ENI. Ma na celu zapewnienie dostaw gazu z Rosji do Europy Środkowej i Południowej. Jego trasa prowadzi przez Bułgarię, do Serbii, na Węgry, do Austrii i Słowenii. Jedna z odnóg ma tłoczyć paliwo do Grecji i Włoch.

Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.