Wpuszczenie zagranicznych inwestorów ma pomóc zwiększyć wydobycie w Iraku o 2.5 miliona baryłek w ciągu trzech lat od sfinalizowania kontraktów w przyszłym roku. Dosyć skomplikowana jest sytuacja prawna na trzech polach, które współzależą do Iranu Kuwejtu i właśnie do Iraku. Rozwiązanie tego problemu wymaga podpisania szeregu umów bilateralnych pomiędzy rządami tych krajów.

Irackie ministerstwo ds. ropy ma zamiar ogłosić wyniki licytacji mniej więcej w połowie przyszłego roku. Tamtejsi eksperci zakładają, że pełne wykorzystanie pól będzie miało miejsce po 6 latach od zaczęcia prac i w przyszłości zwiększy możliwości eksportowe tego kraju do 6 milionów baryłek ropy dziennie.

Ciekawe jest to, że Irak prowadzi obecnie odwrotną politykę naftową od swoich sąsiadów Arabii Saudyjskiej i Kuwejtu, gdzie przemysłem tym rządzą wielkie państwowe kompanie.
Z drugiej strony państwo to nie powala sobie na zawieranie kontraktów, które dzielą zyski z prywatnymi firmami. Porozumienia dotyczą jedynie przygotowania i obsługi pól gazowych i naftowych, cała wydobywana ropa należy do państwa, które płaci jedynie za usługi.

Nie zrzeszony w OPEC Irak ma wielkie problemy ze swoim przemysłem naftowym od bardzo dawna. Przyczyniały się do tego m.in. wojna z Iranem, amerykańska interwencja po agresji na Kuwejt, późniejsze sankcje ONZ i wreszcie operacja Iraq Freedom z 2003 roku. To państwo arabskie jest jednym z kluczowych miejsc na geopolitycznej naftowej mapie świata z powodu wielkich rezerw, które są szacowane na ok. 115 miliardów baryłek ropy.