Płomienie i dym nad przedmieściem San Juan widać było z odległości wielu kilometrów; dym zablokował też częściowo drogi w okolicy. Ze względu na chmurę dymu amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) nakazała wstrzymanie ruchu lotniczego w rejonie Portoryko. Zamknięto szkoły i zalecono mieszkańcom miasta by nie wychodzili z domów.

Wybuch, który zapoczątkował pożar, miał według pracowników stacji sejsmologicznej siłę porównywalną z trzęsieniem ziemi o sile 2,8 w skali Richtera. Początkowo uważano, że był to wypadek jednak później nie wykluczono sabotażu i do śledztwa włączyło się Federalne Biuro Śledcze (FBI).