Wczoraj rząd Serbii zaakceptował projekt umowy z rządem Rosji o współpracy w branży naftowej i gazownictwie, która w piątek zostanie podpisana w Moskwie.

Na podstawie tej umowy naftowa spółka Gazpromu zostanie inwestorem strategicznym koncernu NIS, który ma wielkie rafinerie na Bałkanach i niemal monopol na rynku paliwowym Serbii. Gazprom wraz z koncernem Srbijagas poprowadzi też przez Serbię odnogę gazociągu South Stream przez Morze Czarne, którym Rosjanie będą tłoczyć gaz do Europy Południowej i Środkowej, a na północy Serbii Rosjanie zbudują podziemny magazyn na surowiec z czarnomorskiej rury.

Decyzja władz w Belgradzie ma wielkie polityczne znaczenie. Porozumienie z Rosją zaaprobowano po niedzielnej pierwszej turze wyborów prezydenckich w Serbii. Lider ultranacjonalistów Tomislav Nikolić zyskał w nich niewielką przewagę nad obecnym, prozachodnim prezydentem Serbii Borisem Tadiciem. Obaj zmierzą się w drugiej turze 3 lutego i wielu obserwatorów uważa, że wybierając prezydenta, Serbowie dokonają jednocześnie politycznego wyboru między integracją z Rosją i integracją z UE.

W Belgradzie porozumienie energetyczne z Rosją od tygodni budzi wielkie kontrowersje. Gazpromnieft ma bez przetargu kupić 51 proc. akcji NIS, i to za 400 do 500 mln euro. Prozachodni minister gospodarki i prywatyzacji Serbii Mladjan Dinkić oceniał, że to obraźliwa oferta, bo Rosjanie przejmą za grosze monopol na serbskim rynku paliwowym. Księgowa wartość NIS to 2 mld euro, a same nieruchomości koncernu oszacowano na 800 mln euro.

Zdaniem Dinkicia Serbia zarobiłaby pięć-osiem razy więcej, niż daje Gazprom, prywatyzując NIS w międzynarodowym przetargu. Jednak zdaniem wielu obserwatorów premier Vojislav Kosztunica faworami dla Gazpromu rewanżuje się Moskwie za polityczne poparcie. Rosja poparła sprzeciw Kosztunicy do uznania niepodległości Kosowa, prowincji zamieszkanej w większości przez muzułmańskich Albańczyków. Dążenie Kosowa do niepodległości popierają USA i część państw UE.

Zdaniem części analityków przedstawiciele prozachodniej Partii Demokratycznej w rządzie Serbii zrezygnowali ze sprzeciwu wobec umowy z Rosją po niedzielnym sukcesie ultranacjonalistów, aby zyskać poparcie Kosztunicy w drugiej turze wyborów prezydenckich dla prozachodniego Borisa Tadicia.

Umowa z Serbią rozciągnie energetyczną kontrolę Rosji nad kolejną częścią Bałkanów. W ostatni piątek Putin przekonał władze Bułgarii, aby dołączyły do budowy gazociągu South Stream. Sofia zgodziła się na to, chociaż rosyjska rura konkuruje z popieranym przez UE i USA gazociągiem Nabucco, którym przez Turcję do Europy Południowej i Środkowej miał płynąc kaspijski i azjatycki gaz, zmniejszając zależność UE od Gazpromu.