Badanie miejsca, w którym 5 sierpnia pożar uszkodził rurociąg, wykazało, że nie ma żadnych śladów sabotażu - podały tureckie władze. Wcześniej agencje prasowe donosiły, że rurociąg zaatakowali kurdyjscy bojownicy.
W wyniku uszkodzeń wstrzymano transport ropy z pól w Azerbejdżanie do terminalu w tureckim Ceyhan. Jeszcze parę dni temu przedstawicielka BP informowała, że uruchomienie ropociągu może zając nawet kilka tygodni.