Borouiba już od lat bada dynamikę kaszlu i kichania oraz transmisji wirusów. Jak twierdzi, obecnie propagowane wytyczne są już mocno przestarzałe, bazują na modelach z lat 30. ub.w. Jak się okazuje, wirus (a właściwie krople np. śliny, które zawierają patogeny różnej wielkości) może przebyć o wiele więcej niż metr czy dwa: dystans, na który może się przemieścić, to aż 8 m.

Jak można przeczytać w Journal of the American Medical Association, patogeny bardzo długo utrzymują się na powierzchniach, na których osiadły. Przez długi czas mogą też utrzymywać się w powietrzu.

Jak wskazuje naukowiec, w raporcie z chińskiego szpitala wykazano, że w pomieszczeniach szpitalnych pacjentów chorych na COVID-19 cząstki wirusa można było odnaleźć nawet w systemach wentylacyjnych.

Bourouiba obawia się, że obecne wytyczne są zbytnio uproszczone i mogą ograniczyć skuteczność proponowanych przeciwko śmiertelnej pandemii działań interwencyjnych.

Nie zgadza się z nią dr Anthony Fauci, ekspert pracujący w Białym Domu. Określił on badania Borouiby jako mylące. Jak podkreślił, kichnięcie, które mogłoby umożliwić wirusowi przebycie aż 8 m, musiałoby być bardzo gwałtowne.

Również dr Paul Pottinger z University of Washington School of Medicine zaznacza, że powinniśmy zajmować się nie tyle tym, jak daleko może znaleźć się wirus, ale do jakiej odległości stwarza zagrożenie. Według niego im dalej wirus znajdzie się od nosiciela, tym mniejsze ryzyko zakażenia kogoś innego. Za prawdziwe zagrożenie uważa większe krople np. śliny, które łatwiej mogą stać się żródłem zakażenia.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) otrzymała raport dr Borouiby, w oświadczeniu zapewniła, że się z nim zapoznaje.

Przeczytaj także: WHO potwierdza: w wodzie koronawirusa nie ma