Łukasz Madej: Niedawno został Pan prezesem Wodociągów Sosnowieckich i szybko musiał zacząć zarządzać firmą w nietypowych okolicznościach.

Paweł Kopczyński: To prawda, przyszło mi rozpoczynać pracę w trudnej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa. To niezwykła sytuacja, która wymaga od nas, od załogi niestandardowych działań. Poprosiliśmy mieszkańców o przychodzenie do nas tylko w sytuacjach koniecznych. Większość spraw jesteśmy w stanie załatwić przez internet lub telefonicznie. Prace związane z naprawą awarii prowadzimy, ale ze zdwojoną ostrożnością. Świadomość naszych pracowników jest duża, a to ułatwia sprawę. Nie zawieszamy inwestycji, ten proces normalnie się toczy, oczywiście zgodnie z zaleceniami Głównego Inspektora Sanitarnego.

Ł.M. Zanim jednak doszło do ogłoszenia zagrożenia epidemicznego, jaką podjął Pan pierwszą decyzję?

P.K.: Przede wszystkim stawiam na brak rewolucji i spokój. Jestem zwolennikiem ewolucji i jakiekolwiek zmiany muszą być poprzedzone głęboką analizą sytuacji w firmie. Zasadniczo pracownicy boją się zmian, a ja jestem osobą nastawioną na współpracę i dialog – musimy się poznać. Bogactwem każdego przedsiębiorstwa są pracownicy, z ich wiedzy i doświadczenia trzeba korzystać. Nowości nie należy się bać, a mam świadomość, że dla wielu osób zmiana na stanowisku prezesa, do tego po tylu latach, jest wyzwaniem.

Ł.M.: Miał Pan wcześniej do czynienia z szeroko rozumianą branżą wodno-kanalizacyjną?

P.K.: Z inwestycjami różnego rodzaju mam do czynienia od kilkunastu lat. Zajmowałem się zarówno inwestycjami kubaturowymi, jak i liniowymi. Infrastruktura wodno-kanalizacyjna jest swoistym szkieletem i często stykałem się z tą branżą. Jeżeli chodzi o oczyszczalnie sensu stricto, jest to dla mnie nowość. Na szczęście mamy mocną ekipę w tym zakresie i liczę na jej pomoc. Cieszę się również, że prezes Pochwalska została z nami i będę mógł korzystać z jej doświadczenia.


Ł.M.: Czego nauczyła Pana praca w PKP czy Ministerstwie Infrastruktury, co teraz można przełożyć na nowe zajęcie?

P.K.: Wszystko zaczyna się i kończy na człowieku. W każdym projekcie, jaki jest do zrealizowania, potrzebni są fachowcy i sztuką jest nimi dobrze pokierować. Praca zarówno w PKP, jak i ministerstwie, nauczyła mnie pokory oraz odwagi. Pokory, tzn. przed każdą decyzją trzeba się zastanowić i dokładnie przeanalizować wszystkie za i przeciw, by podjąć decyzję. A odwagi, bo trzeba ją podjąć.

Ł.M. W jakiej kondycji zastał Pan swoją nową firmę?

P.K. W stabilnej, a moją rolą jest utrzymanie i wzmocnienie kondycji finansowej przedsiębiorstwa.

Ł.M.: Ile osób obecnie zatrudniają Wodociągi Sosnowieckie? Widzi Pan potrzebę zmian w tym względzie? Jeśli tak, to w jakim zakresie, z czym by się to wiązało dla dalszego rozwoju przedsiębiorstwa?

P.K.: Obecnie pracuje w firmie ponad 300 osób. Jak już wcześniej wspomniałem, jestem na etapie analizy. Jakiekolwiek ruchy w zakresie zmian wymagają spokoju, w szczególności przy tak wrażliwej tkance, jaką są zasoby ludzkie. W każdym przedsiębiorstwie, w jakim dotychczas pracowałem, powtarzałem pracownikom jedno pytanie, na które nie muszą odpowiadać codziennie, ani raz w tygodniu. Wystarczy raz w miesiącu je sobie zadać: czy ja zwracam się firmie? Jeżeli odpowiedź jest pozytywna, to nie ma się czego bać. Zwrot to nie zawsze jest oczywiście pieniądz.

Ł.M.: Po nominacji powiedział Pan, że spółka ma ambitne plany rozwojowe. Co w takim razie jest priorytetem?

P.K. Priorytetem, jak w każdej firmie, jest zadowolenie klienta i właściciela. Niestety, nie wszędzie nasze sieci są wystarczające. Głównie mam na myśli sieć kanalizacyjną, którą sukcesywnie uzupełniamy w dzielnicach odległych od centrum. Również obsługa inwestorów czy deweloperów w zakresie dostarczenia wody, jak i odbioru ścieków, jest bardzo ważna. Dzięki takim działaniom chcielibyśmy przyczyniać się do rozwoju miasta.

Ł.M.: Jest jakaś spółka czy miasto, z którego chciałby Pan czerpać przykłady pod względem gospodarki wod-kan?

P.K.: Z tego, co już udało mi się zauważyć, branża wod-kan jest otwarta na wymianę tzw. best practice. Chciałbym korzystać ze wszystkich dobrych rozwiązań, uczyć się na błędach innych i kopiować dobre rozwiązania. Na dzień dzisiejszy nie mam jednego wzorca.

Ł.M.: Wspomniał Pan też o potrzebie stałego unowocześniania firmy. W te trendy z całą pewnością wpisują się bezwykopowe metody renowacji sieci. Spółka będzie stawiać na takie rozwiązania?

P.K.: W każdej inwestycji trzeba przeanalizować rachunek ekonomiczny oraz uciążliwość inwestycji dla mieszkańców. Metody bezwykopowe oczywiście są droższe, ale powinny być stosowane wszędzie tam, gdzie, biorąc pod uwagę czynniki, o których wspomniałem, wychodzimy na plus.

Ł.M.: Co do tej pory w swojej karierze uważa Pan za największy sukces, a co za sukces uzna Pan w pracy w Wodociągach Sosnowieckich?

P.K.: Pierwszy większy projekt, jaki zrealizowałem, to „Nowe Gliwce”. Mam wielki sentyment do tego przedsięwzięcia. Wiele się przy nim nauczyłem, a efekty mojej pracy są widoczne do dziś. W trakcie pracy w PKP udało mi się sprzedać budynek dawnej dyrekcji kolei przy Spodku. Dziś stoi tam nowoczesny biurowiec, który na nowo ukształtował centrum Katowic. Chciałbym, w miarę możliwości, tak wpłynąć na rozwój Wodociągów, że w podobnym zakresie wpłyniemy na rozwój Sosnowca. Może na co dzień nie jesteśmy tak widoczni, jak inne spółki, ale jak wiadomo – bez wody nie ma życia.

Sosnowieckie Wodociągi odpowiadają za około 630 km sieci wodociągowej oraz około 460 km kanalizacyjnej. W ostatnich 11 latach wybudowały i przebudowały 127,5 km sieci kanalizacyjnej, za ponad 140,6 mln zł. Na ten rok zaplanowały modernizację lub budowę 4 km kanałów.

Przeczytaj także: W jaki sposób i skąd pozyskać środki na gospodarowanie wodami opadowymi?