Wojciech Kwinta: Organizacje pracodawców krytykowały proponowane przez rząd zapisy w pakiecie ustaw antykryzysowych już na etapie projektów. Ostatecznie Sejm przyjął je, pomijając prawie wszystkie propozycje pracodawców. Jakie są największe mankamenty tarczy?

Łukasz Kozłowski: W pierwszej „tarczy antykryzysowej” brakuje przepisów, które gwarantowałyby skuteczne wykorzystanie przewidzianych w niej instrumentów. Udzielane wsparcie obwarowane jest szeregiem warunków, których spełnienie trudno z góry zagwarantować w czasie naznaczonym tak wielką niepewnością – jak na przykład utrzymanie poziomu zatrudnienia przez określony czas po otrzymaniu środków finansowych. Zasady udzielania wsparcia przedsiębiorcom są również w niektórych przypadkach uznaniowe, czyli nawet po spełnieniu warunków określonych w ustawie nie można mieć pewności czy zostanie ono przyznane.

W.K.: Sejm odrzucił większość poprawek wprowadzonych przez Senat. Czy ich przyjęcie poprawiłoby sytuację, czy znalazły się w nich regulacje ważne dla przedsiębiorców?

Ł.K.: Niestety, poprawki zaproponowane przez Senat również w zbyt małym stopniu uwzględniały głos płynący ze strony przedsiębiorców. W jednym przypadku, a konkretnie regulacji kredytu konsumenckiego, szły wręcz w odwrotną stronę w stosunku do tego, co proponowały organizacje pracodawców.

W.K.: Jak powinna wyglądać pomoc rządu, by realnie ochronić przedsiębiorstwa i rynek pracy (pracodawców i pracowników) borykających się z konsekwencjami epidemii? Jakie najważniejsze konkretne działania dałyby firmom możliwość dalszego działania, zapewniły płynność i utrzymały zatrudnienie?

Ł.K.: Instrumenty antykryzysowe powinny być możliwie proste pod względem procedury ich przyznawania oraz należy je szybko uruchamiać. Bardziej szczegółowa weryfikacja spełnienia kryteriów powinna następować dopiero później, tak aby nie opóźniać działań, które są potrzebne już teraz. Nie postulujemy, by teraz całkowicie przebudowywać instrumenty, które już zaczęły obowiązywać, lecz proponujemy zmiany usprawniające ich skuteczne działanie w praktyce. Pracodawcy w obecnej sytuacji powinni też mieć możliwość wysyłania pracowników na urlop wypoczynkowy – do 14 dni za rok bieżący – i kształtowania w pewnym zakresie m.in. zasad wynagradzania w czasie postoju.

W.K.: Czy jakiekolwiek postulaty organizacji pracodawców znalazły się w specustawie?

Ł.K.: Tak, uwzględnione zostały nasze zastrzeżenia odnoszące się do przepisu, który stanowił, iż środki na pokrycie części kosztów wynagrodzeń podczas przestoju będą przyznawane do wyczerpania środków, które początkowo przewidziano w kwocie jedynie 800 mln zł.

W.K.: To niewiele, jak na liczbę proponowanych rozwiązań. Czy jest jeszcze szansa na ich, choćby częściowe, wdrożenie?

Ł.K.: Widzimy taką możliwość w związku z zapowiedzią szybkiego opracowania „drugiej tarczy antykryzysowej”. Liczymy na to, że będzie ona uwzględniać uwagi płynące ze strony środowiska przedsiębiorców.

W.K.: Działania ochronne kosztują. Koszty przyjętego już pakietu ochronnego rząd szacuje na 10% PKB, około 210 mld zł. Jakie mogłyby być źródła finansowania „drugiej tarczy”, przy założeniu, że rząd wyjdzie naprzeciw przedsiębiorcom?

Ł.K.: Mamy świadomość tego, że finanse publiczne będą poważnie obciążone zarówno z powodu dodatkowych wydatków na różnego rodzaju świadczenia oraz dofinansowanie wynagrodzeń w okresie przestoju ekonomicznego, jak również spadku wpływów z tytułu podatków i składek. Dlatego w naszych propozycjach skupiamy się na rozwiązaniach, których wprowadzenie jest realne z finansowego punktu widzenia lub wręcz nie generują żadnych nowych kosztów po stronie państwa, ale powiększają przedsiębiorcom pole do podejmowania niezbędnych działań w odpowiedzi na poważne wyzwania, przed którymi teraz stają, a także znoszą zbędne w obecnej sytuacji ograniczenia.

W.K.: Jeśli specustawa nie zapewni wsparcia przedsiębiorstwom, jakie będą tego skutki? Czy problemy w największym stopniu dotyczą dużych firm, czy może sektora firm małych i średnich?

Ł.K.: Duże firmy na ogół dysponują większą rezerwą płynnościową, ale nie zmienia to faktu, że obecna sytuacja w bardzo poważny sposób dotyka przedsiębiorstwa każdej wielkości. Sektory mikro-, małych, średnich i dużych firm nie funkcjonują w odrębnych światach, lecz tej samej gospodarce, w której łączą je wzajemne powiązania ekonomiczne. Wszyscy jadą na tym samym wózku. Jeśli działania antykryzysowe nie będą efektywne, firmy w jeszcze większym stopniu będą ograniczać, zamrażać, a nawet likwidować swoją działalność, z oczywistymi konsekwencjami dla poziomu zatrudnia.

W.K.: Pandemia koronawirusa kiedyś się skończy. W jaki sposób przedsiębiorstwa mogą się przygotować do czasów po kryzysie? Jak długo potrwa powrót do normalności?

Ł.K.: Firmy są teraz przygotowane na czas po epidemii. Jednak im dłużej będzie utrzymywał się stan powszechnej kwarantanny, tym trudniej będzie utrzymać tę gotowość do funkcjonowania po wygaśnięciu epidemii. Im więcej firm zniknie z rynku oraz im więcej pracowników straci pracę, tym trwalsze piętno na naszej gospodarce odciśnie Covid-19. Działania antykryzysowe podejmowane przez państwo same w sobie nie eliminują przyczyny problemów, ale mogą kupić czas na utrzymanie istniejących struktur gospodarczych do momentu, gdy możliwe stanie się wznowienie aktywności. Jednak fundamentalnym czynnikiem jest to, jak będzie przebiegał rozwój epidemii i jak szybko uda się ją stłumić do takiego stopnia, że walka z nią będzie możliwa poprzez testy i izolowanie zakażonych zamiast izolację całej populacji.

Przeczytaj także: Tarcza antykryzysowa z podpisem prezydenta