Po każdej gwałtownej ulewie polskie miasta są sparaliżowane, ponieważ kanalizacja deszczowa nie nadąża z odbiorem potężnych mas wody. Problem jest poważny, a ponadto nadal nie wiadomo, kto miałby się zająć skutecznym odprowadzeniem wód opadowych.

Jak wynika z danych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w lipcu br. opady są coraz intensywniejsze niż jeszcze kilka lat temu. Oznacza to, że samorządy oraz ich spółki, które często nie dysponują dużym budżetem, czeka kolejny wydatek — na budowę bądź odbudowę kanalizacji opadowej.
Skala wydatków będzie gigantyczna. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że w 2009 r. na budowę kanalizacji deszczowej w kraju wydano 1 mld zł. Wydatków ma być znacznie więcej. Przykładowo budowa kanalizacji opadowej w podwarszawskich Markach kosztowałaby ponad 400 mln zł (bez wykupu gruntów), tymczasem roczny budżet miasta wynosi 70-80 mln zł.
Zdaniem Jolanty Kuligowskiej-Roszak z Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie, nie da się uniknąć opodatkowania właścicieli nieruchomości. Już dziś są oni zobowiązani do usuwania śniegu. Opodatkowanie odprowadzenia wód deszczowych z pewnością wywoła protesty społeczne, jednak zdaniem specjalistów trzeba rozpocząć na ogólnopolskim forum publicznym dyskusję na ten temat. Woda coraz częściej zalewa miejskie ulice oraz domy, więc może po takich doświadczeniach opór społeczny wobec dodatkowych opłat będzie mniejszy.
Ponadto samorządy i spółki liczą też środki unijne na budowę systemów kanalizacji deszczowej.
Kanalizacją opadową nie chcą zajmować się spółki wodno-kanalizacyjne, ponieważ w statucie mają zapisane, że ich zadaniem jest dostarczanie wody i jej odprowadzanie. Brakuje uregulowań prawnych dotyczących deszczówki. Zdaniem spółek problem dopóki nie zostanie jasno rozstrzygnięta kwestia opłat za deszczówkę, powinno to być zadanie gmin.

Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!

Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.