Skąd taka zmiana? Otóż, wszystko za sprawą przepisów Unii Europejskiej, narzucającym ambitny grafik budowy oczyszczalni ścieków i kanalizacji w polskich gminach. Do oczyszczenia wszystkich rzek zobowiązuje Polskę tzw. Ramowa Dyrektywa Wodna - unijny dokument, przyjęty w grudniu 2000 r.

Jest o co zabiegać, gdyż stan wód tylko na obszarze Małopolski jest fatalny.  Według unijnego prawa każda gmina jest wręczzmuszona zadbać o czystość rzek, inaczej Bruksela nałoży wielomilionowe kary, które ostatecznie zapłacą mieszkańcy w postaci wyższych rachunków za wodę i ścieki.

Już teraz każda gmina wspólnie z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej musi opracować programy działań, których wdrożenie doprowadzi do całkowitego oczyszczenia wód.

Zgodnie z dyrektywami unijnymi każda miejscowość powyżej 2000 mieszkańców musi podłączyć wszystkich mieszkańców do kanalizacji, a kanalizację - do nowoczesnych oczyszczalni. W przypadku, gdy zabudowa jest rozproszona i skanalizowanie byłoby zbyt kosztowne (zwłaszcza w górach), będą musiały powstać przydomowe oczyszczalnie, a w ostateczności - szczelne szamba, z których nieczystości mają być odwożone do oczyszczalni. Na chwilę obecną, zdaniem Dziennika "POLSKA" tylko 10% gospodarzy wywozi ścieki z szamb do oczyszczenia, a reszta wylewa je na pola lub pozwala, by przeciekały do wód gruntowych.

Zdaniem Katarzyny Biegun z RZGW w Krakowie orientacyjny koszt inwestycji wod-kan w Małopolsce wynosi 1 mld 70 mln zł i poniesą go przede wszystkim gminy, które mogą liczyć na dotacje unijne lub z funduszy rządowych.

.