Jak podaje Zakład Wodociągów i Kanalizacji w Łodzi (ZWiK), po II wojnie światowej ta znajdowała się w czołówce polskich miast pod względem liczby instalowanych ulicznych zdrojów. Nie było w tym niczego dziwnego – w Łodzi przybywało mieszkańców, a montaż zdrojów na ulicach był najszybszym sposobem na zapewnienie im dostępu do wody. Na początku lat 80. w mieście funkcjonowało 2 tys. takich urządzeń.

Jak na owe czasy zdroje wydawały się dla mieszkańców dobrym rozwiązaniem, bo nie musieli czerpać brudniej wody z podwórkowych studni. Po uruchomieniu zdrojów wyeliminowano korzystanie z wody gromadzonej na strychach kamienic w specjalnych żeliwnych zbiornikach. Woda w nich miała wyjątkowo złą jakość, ponieważ tych zbiorników nie czyszczono i nie dezynfekowano – informuje łódzka spółka wod-kan.

Gdy budynki zaczęły być przyłączane do miejskiej sieci wodociągowej, ich utrzymywanie nie miało sensu. Zdroje stopniowo likwidowano i proces ten wciąż trwa. Dziś urządzenia funkcjonują jeszcze w dzielnicy Górna (142), na Widzewie (54), Bałutach (57) oraz Polesiu (23). Przynajmniej dwa razy w roku sprawdzany jest ich stan techniczny, sprzątane jest otoczenie urządzeń, malowane są metalowe kolumny. Większym wyzwaniem jest odmrażanie, bo do tego konieczne jest użycie specjalistycznego sprzętu i wody o temperaturze 90 stopni Celsjusza. Woda ze zdrojów w Łodzi jest też systematycznie badana w laboratoriach ZWiK i sanepidu.

Przeczytaj także: Łódź: ZWiK kupił pojazd do przeglądu podziemnej sieci