Hans-Otto Portner, ekspert Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), organu ONZ ds. oceny nauki związanej ze zmianami klimatu, stawia sprawę jasno: człowiek to tylko część historii Ziemi, kolejny gatunek. Ale jedyny, który może powstrzymać dalsze pogarszanie się warunków życia na naszej planecie. Zapraszamy do lektury wywiadu, przeprowadzonego przez nas jesienią 2019 r.
Hans-Otto Portner, IPCC (Międzyrządowy Zespół) ds. Zmian Klimatu, organ ONZ ds. oceny nauki związanej ze zmianami klimatu). Fot. Quality Studio
Magdalena Januszek: Czy mógłby Pan, w jak najprostszy sposób, wyjaśnić, czym jest klimat i dlaczego zmiany klimatyczne są tak ważne?
Hans-Otto Portner: Klimat to suma warunków, które odczuwamy jako pogodę. Pogoda jest zjawiskiem powtarzalnym dla regionu: reżimy opadowe, wiatr, temperatury. Parametry te definiują klimat. Obecnie natomiast właśnie te parametry się zmieniają. Występują okresy, kiedy wszystko wydaje się zgodne z normą – np. teraz wchodzimy w okres jesienny, a wszystkie elementy pogodowe wydają się być zgodne z modelem: temperatura, opady deszczu… Jednak do ogólnego obrazu pogody dołączają zjawiska ekstremalne, takie jak np. niedawne ekstremalne upały na zachodzie Europy.
Wystąpiły temperatury niespotykane na tym terenie nigdy wcześniej i, niestety, było to zawinione przez człowieka.
M.J.: Mówi Pan, że zmiany nasilają się obecnie. A od jak dawna bada Pan te zmiany w ramach prac IPCC lub poza nimi?
H.-O.P.: W zasadzie nie zajmuję się fizyczną stroną zmian klimatycznych pod kątem analizy ich wzorców, ale od początku kariery poświęciłem się badaniu skutków zmian klimatycznych, ich wpływu na przyrodę, na ekosystemy, a także możliwości adaptacyjnych tych systemów. Głównie skupiam się na ekosystemach oceanicznych, obserwuję reakcje zwierząt morskich. Badam to, co powoduje, że zmienia się ich fizjologia, a one same zmieniają położenie geograficzne. Widzimy to w przypadku ekosystemów wodnych, ale także lądowych. Organizmy, jeśli tylko mogą i potrafią, zmieniają miejsce bytowania. W dotychczasowym środowisku zmniejsza się ich populacja, mogą nawet lokalnie wyginąć – część przenosi się do takich miejsc, w których lokalne warunki są zgodne z ich potrzebami fizjologicznymi.
Wywiad z Hansem-Otto Portnerem, ekspertem Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), organu ONZ ds. oceny nauki związanej ze zmianami klimatu. Fot. Quality Studio
M.J.: Która zatem grupa istot żyjących jest najbardziej podatna na efekty zmian klimatycznych: rośliny, zwierzęta czy ludzie?
H.-O.P.: Myślę, że ludzie są tylko częścią większej historii, ponieważ jesteśmy tylko kolejnym gatunkiem – z biologicznego punktu widzenia jest to bardzo jasne. Ale, z pewnością, jako ludzie, mamy nasze specjalne strategie działania, inną „konstrukcję” czy wentylację. Umożliwia nam to lepsze dostosowanie się do zmian niż innym organizmom.
Dokonane przez nas obserwacje wskazują, że szczególnie najwyższe formy życia są najbardziej wrażliwe. Zwierzęta są bardziej wrażliwe niż inne organizmy wielokomórkowe czy bakterie. Najprostsze organizmy mogą tolerować temperatury znacznie przekraczające te, które obecnie obserwujemy. Ale np. ludzkie ciało lub ciało jakiegokolwiek zwierzęcia, o którym można pomyśleć, przestanie funkcjonować w temperaturze bliskiej 45 stopni Celsjusza. Gdy temperatura ciała osiągnie tę wartość, zwierzę umiera. Nie ma sposobu na przeciwdziałanie temu poprzez regulację temperatury. My mamy ciało ssaka, mamy stałą temperaturę około 37 stopni. Mamy możliwość regulowania temperatury poprzez odparowanie, czyli pocenie się, a to oznacza, że gdy wilgotność na zewnątrz jest wysoka, pocenie się i odparowywanie temperatury staje się trudne, nie daje to efektu chłodzenia.
Stajemy się bardziej wrażliwi na skrajne temperatury. W przypadku wysokiej wilgotności nasza wytrzymałość jest wystawiona na próbę już przy 33–34 stopniach Celsjusza. Kiedy wilgotność osiąga poziom 10% zaczynamy odczuwać tzw. zmęczenia cieplne, nasza kondycja spada, nie osiągamy takich wyników, jak w niższych temperaturach. Przy niższej wilgotności jesteśmy w stanie wytrzymać nawet temperatury dochodzące do 40 stopni.
Nasze ciało ma pewne zdolności regulacji temperatury, ale pomyślmy o rybach, jaszczurkach czy owadach. One nie są w stanie regulować jej wcale, przyjmują tę występującą w środowisku. Dla nich jedyną szansą jest zmiana środowiska, wybór miejsca, w którym temperatura jest niższa. I to jest właściwy powód. To jest powód ich migracji – podążają za preferowanymi temperaturami.
M.J.: Omówiliśmy już dwie ze zmian klimatu: coraz wyższe temperatury oraz wzrost poziomu wilgoci powietrza. A czy zmiany klimatu są niezmiennie takie same, czy z biegiem czasu mogą ewoluować?
H.-O.P.: Z całą pewnością możemy mówić o zmianach we wzorach zachowań ekstremów klimatycznych – w tym, jak się objawiają i w jakim czasookresie. Choćby deszcze nawalne – obserwacja miejsc, w których się wydarzają, to jedna sprawa. Niże przesuwają się wolniej, wilgoci w powietrzu jest więcej (z uwagi na wysoką temperaturę), deszcz jest bardziej obfity i wtedy w danym miejscu naprawdę trudno poradzić sobie z tą ilością wody w tak krótkim czasie. To samo dzieje się w przypadku ekstremalnych temperatur. Wyże przesuwają się wolniej, pozostają dłużej w jednym miejscu, co oznacza, że temperatura się podnosi. Sama temperatura też jest coraz wyższa – widzieliśmy to latem tego roku na zachodzie Europy, gdzie pobite zostały rekordy ustanowione 150 lat temu.
Spowolniony ruch niży i wyży sprawia też, że ociepla się półkula północna i rejon arktyczny, a prądy tam występujące destabilizują się. Żaden z położonych na północnej półkuli krajów nie jest tak naprawdę bezpieczny. Ekstremalnie wysokie temperatury dotknęła już USA, Japonię, Francję, Niemcy, ale mogą dotknąć też Polskę czy Rosję.
Wszystkie kraje na półkuli północnej doświadczyły już ekstremalnie wysokich temperatur, deszczy nawalnych czy powodzi. Sytuacja stale się pogarsza. Nie ma stabilizacji, ponieważ temperatura stale rośnie. Poziom wilgoci w powietrzu rośnie, energii kinetycznej jest więcej, a to wpływa na intensywność ekstremów.
M.J.: Co zatem jest najostrzejszym czynnikiem zmian klimatu? Która ze zmian jest najtrudniejsza dla nas?
H.-O.P.: Jeśli przez najtrudniejszy będziemy rozumieć czyniący najwięcej szkód, to z pewnością powodzie wynikające z intensywnych lokalnych opadów, deszczy nawalnych. Są to również wysokie temperatury, wykraczające ponad temperatury, które rozwinięte organizmy są w stanie wytrzymać.
Nasza zdolność do regulacji temperatury jest stale wystawiana na próbę. Już teraz pojawiają się przewidywania, które obszary naszej planety nie będą nadawać się do zamieszkania przez ludzi. A to bardzo interesuje pewne kraje, do tej pory hojne w sprzedaży światu paliw kopalnych. To odbija się w zmianach klimatu na nas wszystkich, nie tylko na ludziach i zwierzętach, ale też na roślinach. Obszary wegetacyjne również się zmieniają – wystarczy spojrzeć na dwa lata suszy w Europie Centralnej. Obserwujemy, jak wpływają zmiany na rośliny endemiczne, jak wysokie temperatury i brak wody sprawia, że łatwo padają ofiarą patogenów. Mamy też ponownie problem z umierającymi lasami – za pierwszym razem przyczyną były zanieczyszczenia powietrza, zredukowaliśmy je, teraz niszczą je zmiany klimatu.
M.J.: Tak, to ironiczne, że z jednej strony cierpimy z powodu suszy, a z drugiej – deszczy nawalnych. Czy mógłby Pan opisać zmiany w reżimach opadowych na świecie?
H.-O.P.: Nie jestem ekspertem na tym polu, ale o ile mogę śmiało potwierdzić, że notowane są ekstrema pogodowe na dużych obszarach kontynentów i są coraz bardziej nasilone, to trudno mi określić wzór tych zmian. Można powiedzieć, że zjawiska są silniejsze w Ameryce Północnej niż w Europie, ale z kolei tego typu zjawiska zawsze były tam silniejsze, pojawiają się tam tornada, huragany. Bezpiecznie można powiedzieć, że w każdym rejonie zjawiska meteorologiczne nasilają się coraz bardziej.
M.J.: IPCC (Międzyrządowy Panel ds. Zmiany Klimatu) opublikował już pięć raportów. Czego nowego możemy spodziewać się w szóstym?
H.-O.P.: W piątym raporcie jasno przedstawiliśmy trzy kwestie. Pierwsza z nich to fakt, że zmiany klimatu są prawdziwe i są wywoływane działaniami człowieka. Wszystkie zmiany klimatyczne, które dzieją się od około 150 lat, są dziełem człowieka. Natura nie ma na nie wpływu, nigdzie na świecie. Badając efekty zmian klimatu, możemy potwierdzić, że zmiany te wpływają na wszystkie kontynenty i na wszystkie oceany, na wszystkie ekosystemy. Dotykają ludzi, gospodarkę, infrastrukturę.
Nasza grupa robocza ma narzędzia i technologie, dzięki którym możemy coś zrobić z tymi zmianami i ten komunikat daje nadzieję. Ponieważ, jeśli zmiany klimatu spowodowane są przez ludzi, znamy ich przyczynę. Przykładowo, jeśli emisje szkodliwych substancji pochodzących ze spalania paliw kopalnych są przyczyną zmian klimatu, mamy technologie, które pozwolą emisje zredukować. Mamy możliwość redukcji emisji, zmniejszenia ilości CO2 dostającego się do atmosfery. Szósty raport będzie na tym bazował – chcemy zaproponować rozwiązania, skupić się na poszczególnych regionach, ponieważ modelowanie klimatu jest coraz dokładniejsze. Możemy dzięki niemu przypisać lokalnie indywidualne ekstrema pogodowe i przewidywać dalsze zmiany. Możemy dzięki temu również przypisywać obserwacje wpływu tych zjawisk na dany teren i do danej zmiany klimatycznej.
W tym samym czasie rozmawiamy o rozwiązaniach, o adaptacji. O tym, do jakiego stopnia jest możliwa w przypadku ludzi i ekosystemów. Zastanawiamy się, w jaki sposób zatrzymać zmiany klimatu, budując na naturze, na tym, co potrafi zdziałać, na tym, co naturalne ekosystemy mogą zrobić i co dla nas już robią. A trzeba pamiętać, że nas chronią, dają jedzenie… my tych ekosystemów jednak nie chronimy. Mamy też technologiczne możliwości spowolnienia zmian klimatu. Pytanie jednak brzmi, jak dużego spowolnienia czy zmniejszenia potrzebujemy, by mieć przestrzeń do adaptacji? W porozumieniu paryskim ustalono, że utrzymanie podwyższania się temperatury poniżej 2 stopni (a najlepiej 1,5) wystarczy, by zminimalizować straty. Jeżeli to się nie uda, koszty poniesione w wyniku zmian klimatu będą wyższe niż te, które musielibyśmy ponieść na przeciwdziałanie im.
Jasno mówimy, że jeśli zatrzymamy emisje, zatrzymamy zmiany klimatyczne. Technologie już istnieją. Mamy działające instytucje, które są nam w stanie pomóc zatrzymać zmiany klimatyczne i globalne ocieplenie. Mamy środki finansowe – możemy je przekierować, ale ważną częścią tego programu jest zakończenie finansowego wsparcia działalności opartej na paliwach kopalnych, niewspieranie eksploatowania tych paliw. Trzeba przekazać środki na odnawialne źródła energii i wszystko, co jest potrzebne, by zbudować zrównoważone życie.
Na końcu ostatniego raportu zidentyfikowaliśmy poważne utrudnienie w realizacji tego planu – wdrożenie tych rozwiązań na wielką skalę oznacza ingerencję w politykę na wielu poziomach. Społeczeństwa muszą zdecydować, jak i czy zaimplementować ustalenia porozumienia paryskiego, zmienić wszystko, co obecnie jest przyczyną emisji, na to, co pozwoli osiągnąć zrównoważony rozwój.
A co do osiągnięcia wzrostu temperatury na poziomie 1,5 stopnia, to musimy poczynić poważne zmiany tak szybko, jak to tylko możliwe. Duża transformacja dopiero jest przed nami, ale jesteśmy w stanie to zrobić. To naprawdę obiecujące, ponieważ to jest bilet w jedną stronę do zrównoważonego świata.
Czy powinniśmy obawiać się zmian klimatycznych? Tak, ale jest to uzasadniona troska, zwłaszcza w momencie, w którym politycy nie podejmują odpowiednich działań.
M.J.: Tak, jest wiele nadziei w tym, co Pan mówi. Czy faktycznie zmiany klimatyczne są odwracalne, czy w pewnym momencie przestaną takimi być?
H.-O.P.: Zmiany klimatyczne w sensie ekstremów pogodowych – tak, oczywiście, jeśli zbijemy tempo wzrastania temperatury, to możemy doprowadzić do cofnięcia się tych efektów. Ale obserwujemy niebezpieczny wpływ zmian na ekosystemy lądowe i oceaniczne. Rafy koralowe umierają – nawet w świecie „1,5 stopnia” stracimy od 70 do 90% raf koralowych, nadal będą negatywne konsekwencje działania człowieka. Jest to jednak kompromis wynikający z tego, co jesteśmy w stanie zrobić w czasie, który mamy. Pojawią się konsekwencje związane ze zmianami, które wpływają na nas teraz. Nikt nie jest w stanie zredukować emisji ze 100% do 0% w jednej chwili. Każdy kraj musi przejść transformację, zacząć się rozwijać dzięki energii odnawialnej. Potrzebujemy dużego wolumenu energii odnawialnej, by opracować i wdrożyć rozwiązania, potrzebujemy finansowania i restrukturyzacji.
Najgorsze, co może się zdarzyć, to wahanie, odwlekanie, niepodejmowanie działań.
Hans-Otto Portner, IPCC (Międzyrządowy Zespół) ds. Zmian Klimatu, organ ONZ ds. oceny nauki związanej ze zmianami klimatu). Fot. Quality Studio
M.J.: Zatem, czy europejscy i światowi politycy wdrażają rozwiązania, czy ciągle zwlekają?
H.-O.P.: Nadal niektóre kraje zwlekają z podjęciem działań. Mimo że Unia Europejska przyjęła dość rozsądną politykę klimatyczną, problemy pojawiają się w poszczególnych państwach. Nawet mój kraj [Niemcy] dopiero niedawno odświeżył swoją ambicję w kwestii dołączenia do tych promujących koncepcję UE neutralnej pod kątem CO2.
To dobry start. Nie ambitny, ale dobry. Obserwujemy też różnorodność krajów europejskich w kwestii stosunku do działań proklimatycznych. To, co robi dużą różnicę, to społeczna mobilizacja, która pojawiła się zwłaszcza po specjalnym raporcie IPCC dotyczącym globalnego ocieplenia. Politycy są teraz pod szczególną presją, zwłaszcza ze strony młodego pokolenia. To młodzi ludzie widzą, że ich przyszłość jest zagrożona przez niepodejmowanie działań, a ich działania z kolei wpływają na wybory. Coraz więcej partii politycznych orientuje się, że jeśli nie zrobią niczego, przegrają wybory. Uważam, że zmiany klimatyczne coraz szerzej są odczuwane przez społeczeństwa, dlatego ta presja będzie wzrastać. USA są przyzwyczajone do zjawisk ekstremalnych, ale te ekstrema rosną w siłę. Z kolei kraje takie jak Brazylia, również są przyzwyczajone do wysokich temperatur, dlatego może bardziej niechętnie chcą angażować się w walkę ze zmianami klimatu.
Musimy też poprawić komunikację, również w Europie. W ostatnich wyborach samorządowych w Niemczech partia prawicowa twierdziła, że musimy zignorować zmiany klimatu, ponieważ nie możemy nic w tej sprawie zrobić, inaczej gospodarka mocno ucierpi. I partia ta, z różnych powodów, dostała olbrzymią ilość głosów. Musimy zatem informować – nie tylko o wyzwaniach, ale i obietnicy ambitnych działań proklimatycznych.
Politycy również muszą przekonywać swoich obywateli, że to jest potrzebne, ponieważ zbliża się niebezpieczeństwo. To jest zadaniem polityków: działać przeciwko każdemu niebezpieczeństwu, które może dotknąć ludzi, za których są odpowiedzialni.
M.J.: Na koniec poproszę o radę dla polityków i dla społeczeństwa: co zrobić, by przeciwdziałać zmianom klimatu?
H.-O.P.: Moją pierwszą radą byłoby, choć niektórzy mogą powiedzieć, że jestem stronniczy, jako naukowiec: słuchajcie naukowców i akceptujcie fakty. IPCC pracuje już od 30 lat i ma rosnące przekonanie co do tego, o czym mówi na temat klimatu – zarówno społeczeństwa, jak i politycy powinni zaakceptować zatem fakt, że zmiany klimaty są dziełem człowieka i że możemy coś z tym zrobić – to jest fakt, który nie powinien być przedmiotem debaty politycznej.
To nie jest kwestia opinii – to tak, jakbyśmy jechali samochodem i puścili kierownicę. Oczywistym jest, że zjedziemy z drogi, być może uderzymy w drzewo. W przypadku klimatu jest podobnie – musimy podjąć działanie, by utrzymać się na drodze. A jako nie tylko naukowiec, ale też i obywatel chciałbym, by politycy zapoznali się z dostępnymi opcjami, o których piszemy w raportach, sprawdzili, czy można je zaaplikować dla dobra ich społeczności i zrobić coś dla ich społeczności.
M.J.: Dziękuję za rozmowę.
Przeczytaj także: Ludzkość też może być ofiarą zmian klimatu
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.