Wdrożone rozwiązanie spotkało się ze zdecydowanie negatywnym odbiorem ze strony mieszkańców stanu Alabama. Powodem ich skarg był fetor wydobywający się ze stojących – nierzadko długo – na poszczególnych stacjach pociągów. Szczególnie problematyczna była kwestia rozładunku osadów. Z wagonów musiały być one przenoszone na ciężarówki, które zawoziły je na wysypisko Big Sky Environmental Landfill. Zarząd obiektu chciał wykorzystać osady jako nawóz.


Na początku pociągi zawoziły odpady do hrabstwa Jefferson, ale po proteście władz przeniesiono ich rozładunek do Parrish w hrabstwie Walker. Jednak tam również mieszkańcy zaczęli wyrażać swój sprzeciw wobec wwożenia nieczystości do miasta. 

W połowie marca br. 80 wagonów pozostawiono w lokomotywowni w północnym Birmingham; mieszkańcy byli przekonani, że zapach docierający do ich domów spowodowany jest przez rozkładające się ciała. Ponownie zainterweniowano u lokalnych władz, które wymogły usunięcie pociągu z tego miejsca.

Nie tylko fetor stanowił jednak problem: przewożenie osadów ciężarówkami już na wysypisko powodowało przedostawanie się odpadów na ulice. 


Od początku 2017 r. na wysypisko trafiło niemal 400 tys. ton odpadów z obszaru Nowego Jorku, South Kearny i New Jersey, czyli około 7% odpadów ściekowych samego Nowego Jorku. Każdego dnia wwożono do Alabamy około 1200 ton odpadów.

Władze Nowego Jorku odcinają się od biznesowego partnera; zaprzestały transportu osadów ściekowych do Alabamy. 

Przeczytaj także: Kanalizacja w Kraśniku przejdzie rewolucję