Przetarg można wreszcie rozstrzygnąć po wczorajszej decyzji Rady Warszawy, która do wieloletniego planu inwestycyjnego wpisała dodatkowe 550 mln zł na metro. Bez tej korekty nie starczyłoby pieniędzy na budowę. Przypomnijmy, że w przetargu najkorzystniejszą ofertę złożyło konsorcjum, którego liderem jest włoska firma Astaldi. Za budowę sześciokilometrowego odcinka kolejki od ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego chce 4 mld 117 mln zł. Brakujące pieniądze uda się wygospodarować m.in. po zwiększeniu dotacji unijnej na centralny odcinek metra i dzięki oszczędnościom w innych przetargach.

Rzecznik Metra Warszawskiego Krzysztof Malawko oblicza, że cała procedura odwoławcza ze skargą do sądu włącznie może trwać maksymalnie 95 dni. Umowa ma być zatem podpisana najpóźniej na przełomie lipca i sierpnia. Centralny odcinek drugiej linii metra będzie gotowy w 2013 roku.

Wczoraj radni dopytywali władze miasta o los reszty dotacji unijnej. Na całą drugą linię metra Warszawa miała dostać 3,2 mld zł. Pieniądze trzeba jednak wydać do 2013 roku, a do tego czasu stolica nie zdąży zbudować odcinków peryferyjnych na Bemowo i Bródno. Dotacja na centralny odcinek ma wynieść blisko 2 mld zł. Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz zapewniał wczoraj, że są szanse na uratowanie reszty. Pieniądze mają pójść na tabor dla metra i na "inny projekt z dziedziny transportu publicznego". Urzędnicy nie mówią, co kryje się pod tym ostatnim pojęciem. Najprawdopodobniej chodzi o dofinansowanie przebudowy linii tramwajowych - czytamy w Gazecie.