Skrupulatnie wyliczył, że to i tak dużo mniej niż podczas kryzysu 2001-02, gdy deficyt sięgnął odpowiednio 4,2 i 4,9 proc. PKB. Wbrew pozorom zwykłego Kowalskiego też to dotknie: jeśli państwo ma wysoki deficyt, dużo wydaje na jego obsługę (bo za emitowane obligacje trzeba płacić kupcom premię), tym samym mniej zostaje w publicznej kasie.
Gazeta zauważa, że inwestorzy mają czas do poniedziałku, by przetrawić tę wiadomość. Wtedy okaże się, jak zareaguje giełda i złoty.

Rzecznik rządu Paweł Graś zapewnił w sobotę, że zapowiedziany na 2010 rok deficyt budżetowy w wysokości 52,2 mld będzie pod kontrolą. Minister Rostowski ma przygotowaną "mapę drogową" na trzy lata, jak z tego deficytu wyjść - powiedział rzecznik w "Kontrapunkcie" radia RMF FM.