Jak wyjaśniał Miller w „Dzienniku Polskim”, budowa zbiorników retencyjnych chroniących przed powodzią tereny w dorzeczu Skawinki to koszt 300 mln zł, a wałów – około 120 mln zł.

„Podczas powodzi w 2010 r., kiedy mieliśmy do czynienia z tzw. wodą stuletnią, straty w dorzeczu Skawinki wyniosły 40 mln zł. Czyli tyle trzeba by wydawać na odbudowę zniszczeń co 100 lat. To oznacza, że nasze inwestycje w zbiorniki zwrócą się dopiero po blisko 800 latach, a w obwałowania przeciwpowodziowe po 300 latach” – uważa wojewoda małopolski.

W jaki sposób uniknąć kosztownych wydatków, ale zapewnić bezpieczeństwo mieszkańców?

Zdaniem Millera zamiast wydawać miliony złotych na budowę zabezpieczeń powodziowych można rozważyć zmianę miejsca zamieszkania osób z terenów zalewowych. Miałoby to być dobrowolne opuszczenie dotychczasowej siedziby, rekompensowane dotacją ze skarbu państwa. Mieszkańcy musieliby zadecydować więc czy zostać w miejscu niechronionym przed zalaniem, czy też przeprowadzić się w bezpieczne miejsce.

„Jeśli ktoś się na to zdecyduje, otrzyma pomoc państwa, bo skoro państwo daje pieniądze na odbudowę po powodzi, to czemu nie miałoby tego zrobić, by zapobiec skutkom kataklizmu” - podkreśla. Za kilka tygodni wojewoda ma przedstawić podobne propozycje dla dorzecza Raby, a cały obszar górnej Wisły ma być przeanalizowany pod tym kątem do końca 2015 r.

Trudno w tym momencie oszacować, ile mogłoby wynieść wsparcie finansowe państwa – jest to zależne m.in. od liczby rodzin, które zdecydowałyby się na przeniesienie.

Zdaniem marszałka województwa małopolskiego Marka Sowy jeśli skala przeprowadzek byłaby niewielka, wówczas nowe podejście jest racjonalne.
„Rozmowy na ten temat są możliwe i jak najbardziej wskazane, ale rzeczywiście będą trudne. Ale trudno sobie wyobrazić, by dotyczyło to na przykład połowy wioski, a tym bardziej całej wsi” - przyznał.

Skrajne opinie dotyczące przeprowadzek mieszkańców z terenów zalewowych

Jak uważają radni Skawiny (woj. małopolskie), pomysł wojewody reprezentuje zupełnie odmienny od dotychczasowego podejścia w zakresie ochrony przeciwpowodziowej. Dotychczas stawiano bowiem na budowę zabezpieczeń oraz systemu wczesnego ostrzegania przed powodzią. Zdaniem radnych rodziny, które od lat zamieszkują tereny zalewowe, nie będą zadowolone z perspektywy przeprowadzki i zaczynania życia „od zera” w nowym miejscu.

Z kolei ekolodzy podkreślają, że oddanie rzece jej naturalnych terenów zalewowych jest najlepszym sposobem na ochronę przed powodzią innych miejsc.
„Kiedy pojawiają się naprawdę duże opady, to rzeka pozbawiona przez wały swojego terenu zalewowego, wylewa z jeszcze większą siłą w innych miejscach. A skala zniszczenia jest wówczas dużo większa” – wyjaśnia Paweł Średziński, rzecznik prasowy Fundacji WWF Polska.