Na teren byłej elektrowni atomowej w Fukushimie mają wstęp niemal wyłącznie roboty - co chwilę nowe, ponieważ promieniowanie jest ciągle tak wysokie, że nieustannie się psują. W takich warunkach trudno pracować, dlatego Japończycy szukają sposobu na to, by zaradzić temu problemowi.
Fot. Shutterstock
W lutym br. odkryto miejsce, w którym wartość promieniowania doszła do 530 Sv (poprzednio notowano promieniowanie o wartości około 70 Sv przy reaktorach). Robotom udało się dotrzeć dalej i głębiej, niż do tej pory, stąd próbka o tak wysokiej wartości promieniowania. Musimy myśleć nieszablonowo, żeby (roboty - red.) dotarły do reaktora. Chcemy dowiedzieć się, w jaki sposób stopione części się rozprzestrzeniły - mówił pracownik TEPCO, firmy, która jest operatorem elektrowni. Nieustannie pobierane są próbki, które pozwolą podjąć prace związane z oczyszczeniem terenu - przez 5 lat udało się wykonać zaledwie 10% tych prac. Jednak nie budzi to zdziwienia: wg japońskiego rządu proces ten będzie trwał przez dziesięciolecia.
Ważne jest to, iż w tym trudnym przedsięwzięciu ludzi wspierają roboty. Wykonują i przesyłają zdjęcia do stacji znajdującej się poza skażonym terenem, badają wnętrze reaktora (np. temperaturę) i poziom promieniowania.
Tragiczne skutki katastrofy
W wyniku trzęsienia ziemi i tsunami zginęły tysiące osób. W elektrowni w Fukushimie rozszczelniły się trzy reaktory - zanieczyszczenia radioaktywne przedostały się zarówno do oceanu, jak i do atmosfery i gruntów. 160 tys. ludzi musiało opuścić swoje domy. Zdarzenie z 11 marca 2011 r. to najpoważniejsza katastrofa w elektrowni jądrowej od wypadku w Czarnobylu w 1986 r.
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.