Kanał ulgi, miałby rozpoczynać się na wysokości Przegorzał, a następnie przez Zakrzówek i ujście Wilgi wpadać do Wisły. Jednak zlecone przez urząd miasta studium wykonalności dla tej inwestycji, zrealizowane przez austriacką firmę TINA Vienna – Transport Strategies GmbH wskazuje, że budowa Kanału Krakowskiego tylko z punktu widzenia poprawy ochrony przeciwpowodziowej jest nieopłacalna. Dlatego właśnie niezbędne jest spotkanie władz miasta z Sejmikiem Województwa Małopolskiego i dokładne omówienie dalszych działań w tej sprawie.

Jak wynika z dokumentów przygotowanych przez austriacką firmę, kanał ulgi miałby wpływ jedynie na kilkudziesięciocentymetrowe obniżenie poziomu Wisły na odcinku od Przegrzał do ujścia rzeki Wilgi. Obecnie zagrożone powodzią obszary w pobliżu kanału stanowią jedynie niewielką część całego dotkniętego terenu.

Inwestycja nadal figuruje w rządowym "Programie ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły" i zaplanowano na jej realizację 1,2 mln zł. Jednak jak wynika z szacunkowych obliczeń władz miasta, inwestycja w sumie pochłonęłaby około 600 mln zł, do kosztów trzeba bowiem doliczyć m.in. zakup terenu, wyburzenia, budowę 9 mostów i przebudowę już istniejącej infrastruktury.

Zdaniem prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego, budowa kanału ulgi jest niepotrzebna, a pieniądze zarezerwowane na ten cel trzeba przeznaczyć na inne zabezpieczenia przed powodzią, m.in. podwyższanie wałów rzek płynących przez Kraków, budowę polderów, a także zbiornika retencyjnego w Bieżanowie.