Gdy dziewięć lat temu (tak, tak, czas na grzybach szybko leci, jak mawiał bohater pewnego skeczu Kabaretu Dudek) mój ukochany Redaktor Naczelny zaproponował (czytaj: wywarł presję, zmusił) przejęcie pałeczki w pisaniu felietonów o bolączkach branży, wydawało mi się, że będę czymś w rodzaju skrzyżowania Sherlocka Holmesa z porucznikiem Borewiczem i Orianą Fallaci. Że będę tropił i piętnował nieprawidłowości w naszej branży, a w wyniku mojej działalności źli ludzie i złe przepisy ulegną poprawie.
TREŚĆ DOSTĘPNA DLA ZALOGOWANYCH
ZAŁÓŻ BEZPŁATNE KONTO I CZYTAJ BEZ OGRANICZEŃ
Foto, video, animacje 3D, VR
Twój partner w multimediach.
Sprawdź naszą ofertę!
Powiązane
Aby dodać komentarz musisz być zalogowany. Przejdź do formularza logowania/rejestracji.