Rosyjska spółka odnotowała wzrost eksportu błękitnego paliwa o 8,1% (do niemal 194 mln m3), a jej udział w rynku wyniósł rekordowe 35% – o 2% więcej niż w 2016 r.

Z badań wynika, że popyt na gaz ziemny ciągle rośnie. Wiceprezes Gazpromu, Aleksander Miedwiediew, wyjaśnił podczas Europejskiej Konferencji Gazowej (European Gas Conference) w Wiedniu, że Europa będzie potrzebowała dodatkowych 50 mld m3 gazu do 2025 r. i 75 mld m3 do 2035 r. (cyt. za agencją Reuters).

Kłopoty Gazpromu

Kraje Unii Europejskiej (UE) od dawna podejmują starania o uniezależnienie się od dostaw rosyjskiego gazu; np. w listopadzie ubiegłego roku Komisja Europejska (KE) zaproponowała, aby znowelizować dyrektywę gazową w taki sposób, by jednoznacznie stwierdzała, iż podmorskie części gazociągów na terenie UE podlegają przepisom trzeciego pakietu energetycznego. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się 21 lutego br.


Gazprom z kolei nieustannie próbuje zwiększyć swoją obecność w Europie, szczególnie poprzez budowę drugiej nitki gazociągu Nord Stream oraz Tureckiego Potoku (Turkish Stream). Trasa pierwszej nitki Gazociągu Północnego (Nord Stream) o długości 1200 km biegnie z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie. Przepustowość gazociągu to 55 mld m³ gazu rocznie. Budując drugą nitkę, bliźniaczą nitkę, Rosjanie chcą podwoić przepustowość połączenia. Planowana data oddania gazociągu do użytku to 2019 r. Inwestycja obejmująca budowę Tureckiego Potoku również ma zostać zrealizowana pod koniec 2019 r.; kilka dni temu poinformowano o oficjalnej zgodzie na ułożenie gazociągu w tureckich wodach przybrzeżnych.


Rosyjska spółka chce dzięki budowie tych gazociągów nie tylko zwiększyć eksport gazu do Europy, ale też móc skutecznie ominąć terytorium Ukrainy.

Przeczytaj także: Ponad 1 mld m3 gazu trafiło na Ukrainę