Jak poinformował szef Bułgartransgazu, operatora gazociągu, tranzyt przywrócono siedem godzin po wybuchu, ale tylko do Rumunii. Wznowienie przesyłu do Serbii musi poprzedzić wymiana rur – te zostały już dostarczone na miejsce.

Na miejscu pracuje prokuratura oraz Państwowa Agencja Bezpieczeństwa Narodowego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że nie doszło do ataku terrorystycznego.

Gazociąg, na trasie którego doszło do wybuchu, przesyła surowiec z Turcji, pod Morzem Czarnym, do Bułgarii. Stamtąd gaz płynie starym odgałęzieniem do Rumunii, a dalej – do Serbii i na Węgry – nową trasą, zwaną Bałkańskim Potokiem, której budowa zakończyła się w 2020 r. 

Przeczytaj także: Złoty spaw na połączeniu gazowym Polski i Litwy