Nasi zachodni sąsiedzi wymagają sporządzenia dodatkowych ekspertyz, na podstawie których wykazane zostanie oddziaływanie inwestycji na środowisko po niemieckiej stronie. Wytyczne do przeprowadzenia takich analiz mają być bardzo szczegółowe. Jeśli ich wykonanie stanie się koniecznością, nie będzie możliwe rozpoczęcie budowy gazoportu w przyszłym miesiącu, jak to jest zapisane w harmonogramie. Dodatkowo też może dojść do unieważnienia wydanej decyzji środowiskowej zgody na budowę. W konsekwencji rozpoczęcie działania gazoportu byłoby możliwe z dużym, nawet dwu czy trzyletnim opóźnieniem.

Niemców nie przyjmują do wiadomości, że gazoport nie będzie miał oddziaływania transgranicznego, jak powiedziała rzecznik prasowa Gaz-Systemu, Małgorzata Polkowska Dziennikowi Gazecie Prawnej. Mało istotny jest też dla nich fakt, że nawet Komisja Europejska nie ma wątpliwości co do kwestii ekologicznych. Zanim wydane zostały wszelkie zgody i pozwolenia rząd tłumaczył się przed UE wielokrotnie, odpowiadając na wiele drobiazgowych pytań, by wszelkie zastrzeżenia i niepewności zniknęły.

Niemcy będą robić wszystko, by nasza inwestycja nie dostała dotacji na budowę. Jak powiedział Dziennikowi Mikołaj Budzanowski, wiceminister skarbu, w ostateczności poradzimy sobie z budową bez dotacji. Jednak takiej pewności nie podzielają eksperci. Coraz więcej z nich natomiast podkreśla, że gazoport miał nam zagwarantować bezpieczeństwo energetyczne, a tym samym zmniejszyć naszą zależność od rosyjskiego gazu. Terminal świnoujski ma dostarczać nam gazu w takiej ilości, by zaspokoić 30% krajowego zapotrzebowania na surowiec. W takiej sytuacji Niemcy mieliby ograniczone możliwości na sprzedawanie nam surowca z Gazociągu Północnego, na co liczyli.